Rozmowa z Jakubem Kosikowskim, lubelskim lekarzem i byłym przewodniczącym Porozumienia Rezydentów.
• Co ważnego wydarzyło się w służbie zdrowia w 2018 roku?
– Ten rok był na pewno rokiem protestów w służbie zdrowia, m.in. lekarzy i pielęgniarek. Protesty lekarzy na początku roku doprowadziły w lutym do podpisania porozumienia z ministrem zdrowia. Udało się wywalczyć nie tylko nowe warunki finansowe (m.in. wynagrodzenie 6750 zł brutto dla specjalistów, którzy zadeklarują pracę w jednej placówce oraz bon, czyli 600-700 zł dodatku do rezydentury dla młodych lekarzy, którzy zdecydują się na pracę w kraju – red.), ale też m.in. zwiększenie nakładów na służbę zdrowia. Zmieniła się także mentalność lekarzy, którzy nie chcą już pracować ponad siły i brać dyżurów ponad określony prawem limit. Zaczęli bardziej szanować swoje zdrowie. Konsekwencją jest jednak problem z obsadą dyżurów, ma go coraz więcej oddziałów i szpitali w Polsce.
• A protesty pielęgniarek?
– Protest pielęgniarek ze szpitala wojewódzkiego przy al. Kraśnickiej w Lublinie przetarł niejako szlak pielęgniarkom w całym kraju. Udało się im w pewnym sensie „przechytrzyć” system i wywalczyć podwyżki (chodzi o masowe zwolnienia lekarskie, na które przechodziły pielęgniarki – red.). W kontekście tej grupy zawodowej trzeba też wspomnieć o tzw. normach pielęgniarskich, które zaczną obowiązywać od stycznia. Według nich na pięć łóżek mają przypadać trzy pielęgniarki. To już ma swoje konsekwencje, bo dyrektorzy szpitali zaczynają redukować liczbę łóżek, gdyż nie stać ich na zatrudnianie dodatkowych pielęgniarek i zaproponowanie im zarobków, które byłyby konkurencyjne dla tych, które oferują zagraniczne placówki.
• Czy zmniejszanie liczby łóżek będzie miało negatywne skutki dla pacjentów?
– I tak, i nie. Mogą to odczuć pacjenci oddziałów, w których jest duże obłożenie, bliskie 100 proc., np. reumatologii czy rehabilitacji. W tych przypadkach wydłużą się kolejki. Warto jednak pamiętać, że większość oddziałów w kraju ma obłożenie na poziomie 68 proc., więc taka redukcja jest potrzebna. Skróci się czas hospitalizacji, a pielęgniarki będą miały znacznie lepsze warunki pracy. Na tą samą pielęgniarkę na dyżurze będzie przypadać mniej pacjentów.
• Jakie są inne dobre wiadomości dla pacjentów?
– Na pewno kolejne etapy informatyzacji, na które czekają także lekarze. E-zwolnienie już działa obowiązkowo dla wszystkich i choć na początku grudnia były kłopoty, teraz sytuacja ustabilizowała się i jest mniej problemów z systemem. E-recepta przeszła już chrzest bojowy w kilku miastach i, miejmy nadzieję, niebawem będzie szerzej dostępna. W 2019 roku liczymy również na e-skierowania. W systemie będzie widać, czy jeden pacjent jest zapisany na wizytę w kilku miejscach. Jeśli tak będzie, system powinien go automatycznie wyrzucić z tych dodatkowych już po wizycie w pierwszym miejscu. Mamy nadzieję, że to wpłynie na skrócenie kolejek. Kolejki są też sztucznie wydłużane przez to, że skierowanie np. na tomografię komputerową może wypisać tylko lekarz w poradni specjalistycznej lub szpitalny, a nie np. lekarz rodzinny.
• A co z brakami kadrowymi?
– Niestety nadal są, we wszystkich specjalnościach. Praca już nawet nie za granicą, ale w prywatnych gabinetach jest dla lekarzy znacznie bardziej opłacalna niż w publicznej służbie zdrowia. Jest też duży „odpływ” lekarzy pediatrów czy internistów do podstawowej opieki zdrowotnej, gdzie są zupełnie inne warunki pracy niż w szpitalach. To jest wyzwanie na kolejne lata, podobnie jak zadłużenie i kiepska kondycja finansowa szpitali, przede wszystkim powiatowych.