Jest wielkości pastylki, ale wykonuje gigantyczną pracę. Kardiolodzy ze Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie wszczepili najmniejszy na świecie stymulator, który „obsługuje” jednocześnie przedsionki i komory serca. To pierwszy taki zabieg w naszym regionie i jeden z pierwszych w kraju.
Chodzi o nowoczesny rozrusznik serca Micra AV. – Ten stymulator czyta sygnały z przedsionków i dostosowuje do tego rytm komór serca. Mikrostymulatory, które dotychczas wszczepialiśmy nie zapewniały takiej synchronizacji – tłumaczy dr hab. Andrzej Głowniak, kierownik Klinicznego Oddziału Elektrokardiologii SPSK4.
– Odmienność tego zabiegu wynika z postępu technologii, który umożliwił znaczne poszerzenie funkcjonalności stymulatora w porównaniu do poprzedniej generacji. Dzięki temu poszerza się grono pacjentów, którzy będą mogli z niego skorzystać – zaznacza prof. Andrzej Wysokiński, koordynator Klinicznych Oddziałów Kardiologii w SPSK4.
66-latek, któremu pod koniec ubiegłego tygodnia lubelscy kardiolodzy wszczepili stymulator, jest już w domu. Zabieg zniósł bardzo dobrze i może już normalnie funkcjonować. – Pacjent miał całkowity blok przedsionkowo-komorowy, przez co akcja serca była bardzo wolna lub nie było jej wcale. Jedyną szansą na przeżycie w takim przypadku jest stała stymulacja serca – wyjaśnia dr Głowniak.
Zanim jednak doszło do zabiegu, lekarze musieli usunąć wszczepiony wcześniej rozrusznik.
– Pacjent miał tradycyjny stymulator, z elektrodami, które często są przyczyną infekcji. W tym przypadku doszło do zapalenia wsierdzia. Żeby uniknąć kolejnych infekcji, zdecydowaliśmy o wszczepieniu rozrusznika bezelektrodowego, który dodatkowo zapewnia synchronizację przedsionkowo-komorową – tłumaczy kardiolog.
Po operacji stymulator trzeba było zaprogramować, aby był jak najlepiej dostosowany do potrzeb pacjenta. Jak tłumaczą lekarze, jest to jeszcze bardziej skomplikowane niż sam zabieg. – Urządzenie „uczy się” specyfiki pracy serca pacjenta, a zebrane dane dają w efekcie optymalne, niejako „skrojone na miarę” ustawienie parametrów pracy stymulatora – zaznacza dr Marcin Jankowski, który również brał udział w pionierskim zabiegu.
W kolejce do takich operacji są już kolejni chorzy. – Kwalifikują się do niego w pierwszej kolejności pacjenci, którzy mieli wcześniej wszczepiony tradycyjny stymulator i doszło do infekcji. Może być także alternatywą dla młodych osób, którzy po zabiegu chcą być w pełni aktywne – wyjaśnia dr Głowniak. Dodaje: – Niestety na razie głównym ograniczeniem jest brak standardowej refundacji tych urządzeń - są one refundowane indywidualnie, po wydaniu zgody przez Fundusz. Wcześniej uzyskujemy opinię konsultanta krajowego w dziedzinie kardiologii, który potwierdza wskazanie do zabiegu.