Do 3433 wzrosła już liczba dzieci w województwie lubelskim, których rodzice odmówili obowiązkowych szczepień. Zdaniem naukowców, oliwy do ognia może dolać jeszcze wypowiedź prezydenta Andrzeja Dudy, który w kontekście szczepień przeciw COVID-19, przyznał, że jest „przeciwnikiem obowiązku szczepienia”
Według danych sanepidu na koniec 2019 roku, w województwie lubelskim było 2957 dzieci, których rodzice odmówili obowiązkowych szczepień. W ubiegłym roku ta liczba wzrosła do 3262. Jeszcze większej zmiany można spodziewać się w tegorocznych statystykach, bo tylko do końca czerwca zarejestrowano 3433 takich przypadków. Z tego powodu w 2019 roku sanepid ukarał grzywną 105 osób, a rok później już 174. W tym roku, do końca czerwca inspekcja nałożyła już 98 takich kar.
Zdaniem naukowców negatywny wpływ na to może mieć jedna z ostatnich wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy. – Jestem przeciwnikiem obowiązku szczepienia. Uważam, że to kwestia odpowiedzialności i rodzic sam powinien zdecydować czy poddać swoje dziecku szczepieniu. Jednak obowiązkiem państwa jest zapewnienie, aby każdy miał możliwość zaszczepienia się – powiedział Andrzej Duda w poniedziałek podczas Rady Gabinetowej poświęconej rozpoczęciu roku szkolnego.
Wypowiedź prezydenta odnosiła się do szczepień dzieci przeciw COVID-19. Mimo to naukowcy dostrzegają zagrożenie takich stwierdzeń w kontekście wszystkich szczepień.
– To wyraźny ukłon w stronę grup przeciwnych szczepieniom i podważanie osiągnięć medycyny w zakresie profilaktyki chorób zakaźnych – uważa prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie. Podkreśla:
– Co roku coraz więcej rodziców odmawia obowiązkowych szczepień swoich dzieci i takie wypowiedzi mogą skłonić innych do rezygnowania z tej formy profilaktyki, co może przynieść katastrofalny skutek.
Zauważa, że takie stanowisko prezydenta może też przynieść negatywne skutki również jeśli chodzi o same szczepienia przeciwko COVID-19. – Może to na przykład odwieść od szczepień rodziców, którzy nadal się wahają. Skoro głowa państwa twierdzi, że jest przeciwnikiem obowiązkowych szczepień, rodzice mogą stwierdzić, że widocznie zagrożenie nie jest takie duże i ich dzieci w ogóle szczepionek nie potrzebują – zaznacza prof. Szuster-Ciesielska. – A przecież cały czas walczymy o jak najwyższy stopień zaszczepienia we wszystkich grupach wiekowych, również najmłodszych.
Tymczasem w niektórych państwach np. Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych rośnie liczba zakażeń wśród dzieci. – W Australii aż 45 proc. aktualnie hospitalizowanych pacjentów to dzieci. W Polsce to zagrożenie jest bagatelizowane i o powikłaniach pocovidowych u najmłodszych pacjentów, które mogą być bardzo poważne, prawie w ogóle się nie mówi – zwraca uwagę Szuster-Ciesielska. Dodaje, że brakuje też rzetelnych statystyk dotyczących zachorowań i hospitalizacji wśród dzieci i nastolatków w Polsce.