– Myślę, że wiele osób się nie spodziewało tego, że ta nasza przygoda z EuroCup będzie tak wyglądała. Nawet nie wiem, czy my same w to wierzyłyśmy – ROZMOWA z Zuzanną Sklepowicz, kapitan koszykarek Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin
- Kiedy ostatni raz miałyście tygodniową przerwę między meczami?
– Szczerze mówiąc, to nie pamiętam. Bardzo dawno nie było takiego czasu, żebyśmy mogły potrenować aż przez tyle dni.
- To dobry moment na odpoczynek przed najważniejszymi meczami w sezonie.
– To prawda. Myślę, że to będzie czas, po pierwsze, na regenerację, a po drugie na to, żeby dopracować pewne aspekty naszej gry, dopracować pewne defensywne rozwiązania. Myślę, że wykorzystamy tę przerwę dobrze i będziemy gotowe na najważniejszą fazę sezonu.
- Trener Krzysztof Szewczyk niejednokrotnie mówił, że gracie powyżej swojego potencjału. To trochę skromne stwierdzenie, bo wasz potencjał widać chociażby w tych spotkaniach, gdzie gracie w dużym osłabieniu.
– Tak naprawdę to można powiedzieć, że nie pamiętam, kiedy rozegrałyśmy spotkanie w pełnym składzie, a mimo wszystko wyglądamy dobrze, uzupełniamy się i jesteśmy w stanie – jako cały zespół – zastąpić zawodniczkę, której nam brakuje. Wykonujemy dobrą pracę na treningach i stworzyłyśmy kolektyw, który dobrze też funkcjonuje w meczach, bo wygrywamy kolejne spotkania.
- Ile sił wam jeszcze zostało? Klaudia Niedźwiedzka mówiła na początku sezonu, że jesteście dobrze przygotowane do częstego grania.
– To prawda. Wydaje mi się, że przyszedł lekki moment zmęczenia, kiedy zaczęły się mecze w EuroCup i gra na dużej intensywności. Nasz trener przygotowania motorycznego też zmienił lekko trening, dopasował go do tego, jak funkcjonujemy i jak gramy. Aktualnie czujemy się bardzo dobrze fizycznie. Dziewczyny, które grają więcej mogą być lekko zmęczone, ale jest i dynamika, i energia.
- Dobrą energię widać w meczach ligowych. Macie na koncie tylko dwie porażki, jedno zaległe spotkanie do rozegrania, a do tego jesteście wysoko w tabeli.
– Wiemy, że przy tak dużej intensywności ważne dla nas jest to, żeby tej energii nie brakowało i żebyśmy były skoncentrowane. Nie pamiętam, kiedy rozegrałyśmy mecz w pełnym składzie, więc dajemy dużo tej energii. Dobrze na razie to funkcjonuje i chcemy, aby tak pozostało.
- Na początku sezonu, nieco kurtuazyjnie, mówiło się, że zagracie w EuroCup, zdobędziecie trochę doświadczona. Przyzwyczaiłyście się do gry w tych rozgrywkach, że tak dobrze wam idzie?
– Myślę, że wiele osób się nie spodziewało tego, że ta nasza przygoda z EuroCup będzie tak wyglądała. Nawet nie wiem, czy my same w to wierzyłyśmy. Grałyśmy w końcu w kwalifikacjach, aby rozegrać jakiekolwiek spotkania w EuroCup. To tylko pokazuje, jak dobrym zespołem jesteśmy, jak się rozumiemy, jak się dogadujemy na boisku i poza nim. Jesteśmy w stanie walczyć z każdym zespołem i wygrywać, nawet w Europie.
- Dwa miesiące grałyście bez Martiny Fassiny, która była wskazywana jako jedna z ważniejszych koszykarek w drużynie w tym sezonie.
– Dokładnie. Musiałyśmy załatać tę dziurę i zrobiłyśmy to. Ostatnie dwa mecze grałyśmy bez Kamiah Smalls i Ivany Jakubcovej. Też dałyśmy sobie radę.
- Ta przerwa, spowodowana pozytywnym wynikiem testu na koronawirusa, bardzo zaburzyła twój sezon?
– Dwa, trzy tygodnie były dla mnie dość ciężkie. Odczuwałam tę przerwę i dość ciężko przechodziłam COVID. Pierwsze dwa tygodnie nie były łatwe, bo fizycznie czułam się gorzej, byłam zmęczona. Niestety, takie jest życie, trzeba sobie z tym poradzić. Starałam się też być cierpliwa. Sztab szkoleniowy i fizjoterapeuta kontrolowali nasze zdrowie. Później nieco odpuściłyśmy, żeby nie wchodzić na zbyt duże obciążenia zbyt szybko. Teraz jest już wszystko w porządku.
- Patrząc po statystykach, dostajesz od trenera mniej minut na parkiecie, zdobywasz mniej punktów i wydaje się, że masz mniejszy wpływ na grę zespołu. Też tak to odczuwasz, czy liczby są mylące?
– Przede wszystkim zespół jest dużo silniejszy niż w zeszłym roku. Mamy lepsze zawodniczki, ta rola w drużynie jest podzielona na inne zawodniczki, które biorą na siebie odpowiedzialność. Ja robię swoje i akceptuję swoją rolę. Myślę, że w każdym meczu jakąś tam cegiełkę dokładam do tych zwycięstw czy też jak przegrywamy. Staram się pomagać zespołowi jak mogę i jestem z tego zadowolona.