Polskie kluby będą musiały obejść się bez sparingów do 1 kwietnia. Żużlowa centrala postanowiła dmuchać na zimne i odwołać wszystkie zaplanowane spotkania przed startem lig. Przez to może opóźnić się start rozgrywek
W związku z rosnącym zagrożeniem zakażeniem koronawirusem w Polsce zamykane są placówki edukacyjne, instytucje kultury, a niektóre miasta wprowadzają także ograniczenia w obiektach sportowych.
W najbliższy weekend lubelscy żużlowcy mieli zaplanowany sparing w Toruniu z tamtejszym eWinner Apatorem. Tydzień później mieli się za to spotkać z tarnowską Unią.
Główna Komisja Sportu Żużlowego podjęła decyzję o odwołaniu wszystkich sparingów do dnia 1 kwietnia. Polskie kluby nie mają zgody na ich organizację.
- W związku z rosnącą liczbą zachorowań na COVID-19 chorobę wywołaną przez koronawirusa SARS-CoV-2, Polski Związek Motorowy zgodnie z zaleceniami Ministerstwa Sportu, zwraca się do wszystkich organizatorów wydarzeń w zakresie działalności PZM z rekomendacją zawieszenia przeprowadzania zawodów, imprez oraz szkoleń do dnia 1 kwietnia 2020 r. – czytamy w komunikacie wysłanym do klubów.
Pozostaje jednak inny wariant. Jeśli klub z Torunia się zgodzi, to lubelscy żużlowcy będą mogli odbyć na jego torze trening. Prace cały czas trwają też w Lublinie. - We wtorek rozpoczęliśmy prace na naszym torze. Jeśli pogoda pozwoli i uda nam się go przygotować, to będziemy na nim trenować – mówi Maciej Kuciapa, trener "Koziołków".
Speed Car Motor Lublin pojedzie drugi sezon z rzędu w PGE Ekstralidze. Pierwsza kolejka ma planowo wystartować w dniach 3-5 kwietnia. Niewykluczone jednak, że start rozgrywek się opóźni. - Oficjalnych decyzji w tej sprawie jeszcze nie ma, ale wszystko zmierza w tym kierunku – tłumaczy szkoleniowiec.
Lublinianom nie udał się ostatni wyjazd na zgrupowanie do Słowenii – pogoda w Krsko uniemożliwiła dobre przygotowanie toru do treningowej jazdy.
Póki co, indywidualne treningi na "owalu" odbyła część zawodników z żółto-biało-niebieskiej kadry. W chorwackim Gorican trenowali Wiktor Lampart i Matej Żagar. Natomiast Mikkel Michelsen gościł na obiekcie w Rawiczu, a Jakub Jamróg jeździł w Ostrowie Wielkopolskim.
Do sprawy związanej z rosnącym zagrożeniem zakażeniem koronawirusem odniósł się ten ostatni.
– Uważam, że na pewno mecze nie powinny się odbywać przy pustych trybunach, to ogromna strata dla klubów, kibiców, jak i dla nas zawodników. Każdy z nas prowadzi działalność gospodarczą, ma rodziny na utrzymaniu, więc to są dość istotne kwestie. Być może start sezonu się opóźni o jedną, dwie kolejki, ale nie wyobrażam sobie sytuacji, gdyby cały sezon miał zostać storpedowany – mówi Jakub Jamróg w rozmowie z portalem po-bandzie.com.pl.