Ruch Kołodziejczaka próbuje poszerzać swój elektorat, ale trudno powiedzieć, czy będzie to skuteczne. AGROunia swego czasu poparła strajk nauczycieli, może się też wydawać, że sympatyzowała z tzw. Strajkiem Kobiet, próbuje też tworzyć sojusz z innymi grupami niezadowolonymi – Rozmowa z dr Michałem Wallnerem z Katedry Systemów Politycznych i Praw Człowieka UMCS.
AGROunia jest w trakcie rejestracji partii politycznej. Czy dostanie się dowodzonego przez Michała Kołodziejczaka ruchu do Sejmu to realny scenariusz?
- Trudno jest przewidzieć rezultat najbliższych wyborów parlamentarnych, ale wnioskując na podstawie ostatnich sondaży wydaje się to mało prawdopodobne. W ostatnim czasie ukazało się kilka badań opinii publicznej i większość z nich nie daje szansy temu ruchowi. Czasami osiąga on poniżej 1 proc., w innym powyżej 3 proc., ale w żadnym przypadku nie przekłada się to na miejsca w parlamencie. W sytuacji przekroczenia trzyprocentowego progu istotne byłoby natomiast to, że AgroUnia po zarejestrowaniu jako partia mogłaby liczyć na subwencje z budżetu państwa na działalność statutową.
Są to jednak spekulacje, bo partia wciąż formalnie nie powstała. Wątpliwości jest jednak więcej. Chodzi na przykład o kwestie formalne, jak utworzenie komitetu wyborczego i zgłoszenie kandydatów, przy czym trzeba wypełnić określone wymogi i nie jest pewne, czy tej formacji się to uda. Nie mniej ważna jest sprawa związana z programem partii. Na ten moment AgroUnia jest to ruch jednego tematu, zafiksowany na kilku sprawach. Klasycznym przykładem takiej formacji może być Kukiz’15, który na sztandarach miał jednomandatowe okręgi wyborcze i demokrację bezpośrednią i wciąż powtarzał te same hasła. Tu mamy koncentrację na postulatach części środowiska wiejskiego i przy tak wąskim elektoracie trudno liczyć na sukces wyborczy.
Czy AGROunia jest w stanie zainteresować wyborców z miast?
- Ruch Kołodziejczaka próbuje poszerzać swój elektorat, ale trudno powiedzieć, czy będzie to skuteczne. AgroUnia swego czasu poparła strajk nauczycieli, sympatyzowała z tzw. Strajkiem Kobiet, próbuje też tworzyć sojusz z innymi grupami niezadowolonymi. Ale dla bardziej konserwatywnego wyborcy wiejskiego takie sojusze mogą wydawać się egzotyczne i niezrozumiałe i mogą go zrazić do tej formacji.
Niektórzy publicyści piszą o tym, że AgroUnia podbiera nie tylko wyborców PiS i PSL na wsiach, ale może liczyć także na wsparcie części elektoratu Konfederacji w miastach. Trudno będzie jednak temu ruchowi zatrzeć etykietkę partii reprezentującej niezadowolonych mieszkańców wsi i wyjść ze swoją ofertą szerzej. Takie próby są podejmowane, ale na razie nie widać efektów, a na podstawie ostatnich sondaży możemy wręcz mówić o spadku poparcia.
Czy Michał Kołodziejczak i AGROunia słusznie jest porównywana do Andrzeja Leppera i jego Samoobrony z przełomu lat 90. ubiegłego wieku i początku obecnego stulecia?
- Analogie nasuwają się same. Myślę, że obaj politycy postawili trafną diagnozę rzeczywistości społecznej – każdy w swoim czasie. Możemy tu mówić o dobrym słuchu społecznym i wyczuwaniu nastrojów. Ale z tą wiedzą coś jeszcze trzeba zrobić. Lepper wykazał się talentem politycznym, wprowadził Samoobronę do Sejmu i objął ważne funkcje w rządzie, więc swój cel osiągnął. W przypadku Kołodziejczaka nie jest to takie pewne, również ze względu na samą jego osobę. Jeden z publicystów stwierdził wręcz, że Kołodziejczak nie ma nawet jednej setnej charyzmy, którą miał Andrzej Lepper. A w dobie personalizacji polityki, gdy formacje są utożsamiane ze swoimi liderami, jest to sprawą kluczową.
Michałowi Kołodziejczakowi trudno jednak odmówić dbania o wizerunek. Jest modnie ubrany, obyty w mediach społecznościowych. Czy możemy tu mówić o profesjonalnych działaniach?
- Z pewnością. AgroUnia i jej lider mają doradców od kwestii wizerunkowych. Pytanie, jak pogodzić starannie kreowany wizerunek z budzącymi wątpliwości działaniami? Mówię tu o blokadach dróg czy zarzutach niszczenia mienia, czyli metodach, które kiedyś stosowała Samoobrona. Owszem, ta partia weszła do Sejmu, ale czasy się zmieniły i trudno tu o pełną analogię. Każde środowisko ma prawo do wyrażania swojego niezadowolenia i protestów, ale niech to się mieści w granicach prawa. Jeżeli są co do tego wątpliwości, to część osób może się zrazić do takich działań.
Jeśli chodzi o elektorat wiejski, AGROunia może być większym zagrożeniem dla PiS czy PSL?
- Wydaje się, że AgroUnia nie stanowi wielkiego zagrożenia dla wiejskiego elektoratu PiS, który generalnie jest beneficjentem zmian, które zachodzą w Polsce po 2015 roku. Tutaj nie liczyłbym na wielkie przepływy elektoratu. W przypadku PSL myślę z kolei, że mówimy o innej grupie docelowej. Ludowcy próbują zerwać z łatką partii klasowej, która reprezentuje tylko wieś i stara się coraz mocniej zwracać ku miastom. Jeśli chodzi o AgroUnię, może się wydawać, że jej adresatem są nie tyle mieszkańcy wsi, co po prostu osoby niezadowolone i rozczarowane sytuacją w kraju. Można powiedzieć, że Kołodziejczak pełni rolę wyraziciela niezadowolenia społecznego, które jest obecne w Polsce z wielu przyczyn. Ale kiedy przyjdzie do tworzenia konstruktywnego programu politycznego, ustaw i rządu, potrzebny jest wiarygodny, przewidywalny i odpowiedzialny partner. Czy może być za niego uważany trybun ludowy i lider protestów? Wracając do pierwszego pytania, droga AgroUnii do Sejmu wydaje się być bardzo długa, a do rządzenia – jeszcze dłuższa. Ambicje tego ruchu, żeby być w rządzie i mieć swojego premiera, to myślenie życzeniowe, które może mieć niewiele wspólnego z rzeczywistością.