Laureat naszej zabawy oraz jego sąsiedzi utworzą wspólnotę mieszkaniową. I wówczas sami sobie ustalą opłaty.
Bo w spółdzielni mieszkaniowej płaci się czynsz, a we wspólnocie: koszty zarządu nieruchomością wspólną oraz zaliczki na media (czyli gaz, wodę czy ogrzewanie). I zgodnie z tą terminologią mieszkania we wspólnocie są bezczynszowe. Tak będzie w bloku przy Willowej.
– Mieszkam w takiej wspólnocie – mówi pani Anna. – Za mieszkanie (50 metrów kwadratowych) płacę około 200 zł. Wliczone w to są woda, ścieki, śmieci. Reszta pieniędzy idzie na tzw. budżet remontowy i utrzymanie bloku. Za podobne mieszkanie w spółdzielni znajomi płacą kilka razy więcej.
We wspólnocie mieszkaniowej nie płaci się ani czynszu, ani dużych kosztów administracyjnych. Jest to jeden z podstawowych powodów, dla których lokatorzy komunalni decydują się na wykup swoich lokali od gminy czy spółdzielni. Nie oznacza to, że właściciele nie ponoszą żadnych opłat. Oprócz opłat związanych z ich lokalami (prąd, gaz, woda itd.) muszą ponosić koszty utrzymania nieruchomości wspólnej, np. remonty, bieżąca konserwacja oraz utrzymanie czystości i porządku w budynku. Do tego dochodzą jeszcze opłaty za energię elektryczną w nieruchomości wspólnej, za antenę zbiorczą i windę, wynagrodzenie zarządu lub zarządcy, a także ubezpieczenie i podatki.
Najważniejsze jest jednak to, że nikt inny tylko właściciele sami decydują, ile mają płacić, podejmując w tej sprawie uchwały. Jeżeli zarząd lub zarządca próbuje samowolnie narzucić wysokość opłat, właściciele zawsze mogą „zrezygnować” z jego usług.