Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Archiwum

9 października 2009 r.
20:51
Edytuj ten wpis

Bilet powrotny do nieba

Autor: Zdjęcie autora Tadeusz Rawa

Jesień 1945: Roland odprowadza Ewę na statek, który za chwilę wyruszy z Malmö do Gdyni. Od miesięcy jest zakochany w pięknej Polce. Kiedy po przewiezieniu do Szwecji wreszcie mogła zrzucić z siebie obozowe pasiaki i elegancko się ubrać; kiedy wyzdrowiała, dzieci w smålandzkim Hallaryd biegały za nią, bo myślały, że do miasteczka przyjechała gwiazda filmowa.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
Roland wpisywał wiersze miłosne do jej małego zeszyciku, do którego ona sama wpisywała szwedzkie słówka. Był studentem sztuki. – Jeżeli nie chcesz mieszkać w Szwecji, to zamieszkamy w Paryżu – obiecywał.

Wszystko zmienił jeden telegram z Polski. Edward pisał: wracaj do domu, pobierzemy się. W obozie Edward często zakradał się do jej baraku i przynosił kawałek chleba i trochę zupy. Raz przyłapał go niemiecki SS-man i tak pobił, że Edward ledwo przeżył. Odratowano go w obozowym szpitalu.

Takich rzeczy się nie zapomina.

Żona komendanta

Wiosna 1944. Dwie kobiety stoją zapłakane na peronie na stacji kolejowej w Lublinie. Nie znają się i nawet nie wiedzą o sobie. Płaczą nad Ewą, która razem z tysiącem innych więźniarek Majdanka idzie w długiej kolumnie po peronie. Mają być przewiezione do Ravensbrück. Mama Ewy jakimś cudem odnajduje w tłumie jej piątkę i zaczyna iść obok. Idzie i płacze.

– Mamo, błagam, odejdź! – Ewa boi się, że do wagonów zagarną także ją. Niedaleko stoi frau Weiss, także cała we łzach. Ale ona nie musi się bać: jest żoną komendanta obozu na Majdanku.

Przez ostatnie kilka miesięcy Ewa pracowała w "Białym Domku” jako pomoc domowa u rodziny komendanta. Tuż przed ewakuacją obozu komendant Weiss próbował jej nawet załatwić zwolnienie z obozu u gestapo w Piotrkowie Trybunalskim, ale nic z tego nie wyszło. Gestapo nie zwalniało swoich więźniów.

Wyrok

Jesień 1943. "Marta bleibt. Ewa zurück nach Lager”. Te słowa, wypowiedziane przez komendanta Weissa, mogą oznaczać różnicę między życiem a śmiercią. Ewa stoi wyprężona, na baczność, tak jak należy stać w obozie w obecności Niemca. Tylko łzy ciekną jej z oczu, spływają po policzkach i kapią z brody.

U komendanta Weissa pracuje już od pewnego czasu, co bardzo zwiększa jej szanse na przeżycie. Pani Weiss, piękna była tancerka, polubiła młodą Polkę. Ale ciągle irytuje ją słaba znajomość niemieckiego. Gdy posyła ją do ogrodu po pietruszkę, Ewa przychodzi z marchewką.

W końcu jej mąż przyprowadza Martę, młodą Czeszkę, która mówił płynnie po niemiecku. "Marta bleibt. Ewa nach Lager”.

Wyrok śmierci

Frau Weiss patrzy na męża, a on na nią. "Nein. Ewa bleibt. Marta nach Lager”. Marta patrzy na Ewę. Gdyby wzrok mógł zabijać, Ewa leżałaby już martwa.

Przesłuchanie

Miała szczęście. Przesłuchujący ją gestapowiec raz po raz wali pejczem w stół, za którym siedziała. Ale nie w Ewę. W czasie przesłuchania opowiada zmyśloną historię o miłości i planach małżeństwa z Kazikiem, który wciągnął ją w działalność konspiracyjną w Piotrkowie Trybunalskim.

Kazik już wcześniej był aresztowany, torturowany. Wybito mu wszystkie zęby, zdołał uciec i znowu zaangażował się w działalność w AK. I wciągnął Ewę, która otrzymała zadanie przenoszenia przesyłek.

Niemcy zwykle nie kontrolowali młodych dziewczyn. Wszystko skończyło się w dzień Nowego Roku 1943, kiedy do mieszkania rodziców Ewy w Piotrkowie wkroczyło dwóch mężczyzn w długich czarnych skórzanych płaszczach.

W czasie siedmiu dni, które spędziła u gestapo, a potem w więzieniu w Piotrkowie, nie bito jej. Może dlatego, że była młoda? Że była piękna? Za to bito i torturowano wszystkich innych. W przepełnionych celach ludzie leżeli w kałużach krwi, tak zmasakrowani, że nie mogli się podnieść, gdy podawano jedzenie. Ewa widziała to wszystko: kazano jej nalewać z kotła zupę dla więźniów.

Włosy

Pozwolono jej zachować włosy. Był to przywilej więźniarek politycznych. Ale tylko tak długo, jak długo utrzymywały je w czystości i nie pozwalały zalegnąć się wszom. Gdy już przewieziono ją z Piotrkowa do obozu na Majdanku, wieczorem każdego dnia, po dwunastu godzinach morderczej pracy, czesała włosy specjalnym grzebieniem przeszmuglowanym do obozu. Nosiła je zawiązane w koński ogon.

– Tu w obozie nie powinnaś wyglądać za ładnie. To niebezpieczne – poradziła jej "ciocia”, starsza więźniarka, która wzięła ją pod swoją opiekę.

Jestem w piekle. Tak czuła. Kazano jej prać ubrania obozowe po zamordowanych i zagazowanych więźniach. Zakrwawione, z dziurami po kulach, pełne wszy. Pracowała tuż koło krematorium, więc codziennie oglądała, jak do pieców wkładano ludzkie zwłoki.

Krematorium pracowało przez okrągłą dobę. I przez okrągłą dobę Ewa wdychała dym i zapach palonego mięsa. Przez pierwsze dni nic nie jadła i słaniała się z głodu. Myślała, że te mizerne kawałki mięsa pływające w zupie z brukwi pochodziły z tych ciał. Potem przemogła się. W obozie przywykało się do wielu rzeczy.

Edward

Kapo w kobiecej części obozu były w porządku. W obecności Niemców krzyczały i groziły, ale tak naprawdę chroniły więźniarki. Dużo gorzej było u mężczyzn. Na kapo wybierano zdeprawowanych kryminalistów, którzy bili, by zabić. Topili więźniów w beczkach z wodą. Najgorzej było w zimie, kiedy na śniegu wszędzie widać było krew.

Ale Edward potrafił od czasu do czasu wślizgnąć się do niej z kawałkiem chleba czy miską zupy. Takie dodatkowe jedzenie mogło oznaczać różnicę między życiem a śmiercią. Po roku w obozie Ewę wybrano do posługiwania w "Białym Domku” u komendanta.

Wybór

Miała szczęście. Jako specjalną łaskę wiosną ‘44 roku komendant pozwolił jej wybierać, czy chce być ewakuowana do Oświęcimia, czy do Ravensbrück. Jeszcze przed jej aresztowaniem w Oświęcimiu zamordowano jej wujka.

Wybrała Ravensbrück. W ten sposób uniknęła "Marszu Śmierci”, gdy kilka miesięcy później również obóz w Oświęcimiu ewakuowano w obliczu nadciągającej Armii Czerwonej.

Kiedy umęczone więźniarki przyjechały na stację do Ravensbrück, poprowadzono je do obozu w długiej kolumnie przez zupełnie opustoszałe miasteczko. Ewa widziała, jak ludzie zerkali spoza zaciągniętych firanek. W czasie podobnego marszu ze stacji w Lublinie na Majdanek ludzie rzucali im jedzenie i podawali wodę, mimo że przypłacić to można było życiem.

Eksperyment

W obozie w Ravensbrück szybko nauczyła się bać budynku, gdzie przeprowadzono eksperymenty medyczne. Na apelu niemieckie SS-manki laskami za głowy wyciągały nieszczęśnice do tych eksperymentów.

W baraku najczęściej spała na siedząco, Nie można było inaczej, gdyż na jednej pryczy było pięć–sześć kobiet. Wiosną ‘45 wszyscy wiedzieli, że wojna ma się ku końcowi. Niemiecki personel obozu zaczął zachowywać się mniej brutalnie. W tym czasie pracowała w kuchni obozowej.

Któregoś dnia więźniarki zobaczyły białe autobusy z czerwonym krzyżem, wjeżdżające na teren obozu. Potem żołnierze – ale nie niemieccy – ostrożnie wynosili na noszach chore więźniarki ze szpitala obozowego. Rozeszła się wiadomość, że każdy, kto chce, może pojechać do Szwecji. Z wyjątkiem więźniarek funkcyjnych. Praca w kuchni oznaczała bycie funkcyjną.

– Idź mimo wszystko – namawiała ją starsza współwięźniarka. Nasuń chustkę trochę na twarz, patrz w ziemię.

Kiedy przechodziła koło stojących, kontrolujących SS-manów, dostrzegła wśród nich szefa kuchni, który ją doskonale znał. Popatrzył na nią, ale nic nie powiedział.

Podróż

Z piekła do raju. Tak to zapamiętała. Wagonem sypialnym do Kopenhagi. Na statku z Kopenhagi do szwedzkiego Malmö podawano im ostrożnie jedzenie na eleganckich tackach.

W Hallaryd, w Smalandii, zamieszkały w budynku szkoły, gdzie otoczono je troskliwą opieką. Dostały nowe, eleganckie ubrania. To właśnie wtedy ludzie przechodzący koło niej na ulicy myśleli, że do miasteczka przyjechała gwiazda filmowa. Szwedzi zapraszali je do domów i ugaszczali. Byli bardzo delikatni. Nie pytali bez potrzeby o bolesne wspomnienia z obozu.

Adorowali ją mężczyźni. Był wśród nich szwedzki pilot. Ale przede wszystkim był Roland, dwa; może trzy lata starszy od niej student sztuki. Pisał dla niej wiersze, zapraszał do kina i do cyrku. Rozmawiali mieszanką niemieckiego, na migi i jej szwedzkiego, którego właśnie zaczęła się uczyć.

– Mówisz jak mała dziewczynka – mówili Szwedzi, gdy zaczynała wymawiać swoje pierwsze zdania po szwedzku.

Potem przyszedł telegram od Edwarda.

Wyjazd

Przed wyjazdem otrzymała tak dużo prezentów od swoich szwedzkich przyjaciół, że potrzebne było dziewięć walizek, żeby wszystko zapakować. Obiecali sobie z Rolandem, że będą utrzymywać kontakt.

Nie było więcej żadnego kontaktu. W zaczynającym się w Polsce stalinowskim piekle kontakty z kimś z kapitalistycznego świata były niebezpieczne. Przez pierwsze powojenne lata, do odwilży w 1956 roku, Ewa nie mówiła głośno również o swoim pobycie w obozach, ani tym bardziej u udziale w konspiracji. A z małżeństwa z Edwardem nic nie wyszło.

Wróciła do Piotrkowa Trybunalskiego. Bieda. Mieszkała w nieogrzewanym mieszkaniu. Po kilku latach wyszła za mąż za byłego kapitana AK z Wileńszczyzny. W razie aresztowania groziła mu niemal pewna śmierć.

Kiedy wreszcie go namierzono i UB przyszło do mieszkania w środku nocy, był przygotowany. Uciekł przez wcześniej przygotowany otwór na strych, a potem po oblodzonych dachach. Jej nie zabrali tylko dlatego, że była w siódmym miesiącu ciąży. Przez cztery lata, do 1956 roku, mąż ukrywał się w odległej wiosce.

Spotkanie

Po ‘56 nie musiała już milczeć; ani o obozie, ani o AK, ani o Szwecji. Dwa razy zapraszano ją do Niemiec jako świadka na procesach SS-manek z Majdanka i Ravensbrück. Kiedyś w Niemczech, na koncercie, ktoś zapytał ją, czy chciałaby spotkać się z panią Weiss, żoną komendanta Majdanka. Nie chciała.

Okazało się, że frau Weiss przeżyła wojnę, w odróżnieniu od swojego męża, który wpadł w ręce Amerykanów i został przez nich osądzony i powieszony.

Ewa Walecka-Kozłowska ma dzisiaj 86 lat i od wielu lat mieszka w Lublinie, w dzielnicy sąsiadującej z obozem na Majdanku. Jest wdową. Mąż zmarł wcześnie na raka, mimo że nigdy nie pił ani nie palił.

To z tych nerwów i stresu po wojnie, uważa Ewa. Ma z nim trzech synów, mówi, że to dzięki Szwedom. Po Ravensbrück była przekonana, że nigdy nie będzie mogła mieć dzieci.

Kilka lat temu na wystawie sztuki na Majdanku spotkała szwedzką artystkę plastyczkę Sofi Hagman (wzięła udział w VII Międzynarodowym Triennale Sztuki Majdanek 2004). Sofi zaprosiła ją do Szwecji, gdzie znów mogła zobaczyć Hallaryd. Szkołę, w której kiedyś mieszkała, zmieniono na lokal użyteczności publicznej. Dopytywała się o Rolanda, ale słuch zaginął – o nim i o jego rodzinie.

BIAŁE AUTOBUSY HRABIEGO FOLKE BERNADOTTE

Wiosną 1945 r., działając z ramienia Szwedzkiego Czerwonego Krzyża, hrabia Folke Bernadotte (bratanek szwedzkiego króla Gustava V) wynegocjował z Heinrichem Himmlerem pozwolenie na ewakuację do Szwecji więźniów obozów koncentracyjnych położonych na terenie Niemiec.

Początkowo ewakuowano jedynie Skandynawów (Duńczyków i Norwegów), później akcją objęto także inne narodowości. Więźniów przewożono w białych autobusach z czerwonym krzyżem, najpierw do Danii, a stamtąd do Szwecji.

W sumie w marcu i kwietniu, a także po zakończeniu wojny – w maju i czerwcu – do Szwecji przewieziono około 30 000 tysięcy więźniów, z tego 12 500 Polaków. Znaczącą grupę stanowiły polskie więźniarki obozu koncentracyjnego w Ravensbrück.

Pozostałe informacje

Jak ma się rozwijać transport publiczny w mieście i gminie? Przyjdź na konsultacje

Jak ma się rozwijać transport publiczny w mieście i gminie? Przyjdź na konsultacje

Miasto chce poznać opinie mieszkańców na temat transportu publicznego. Można wypełnić ankietę i przyjść na konsultacje.

ZGL ma być spółką. Dotychczasowa formuła prawna wpędziła ZGL w problemy finansowe

ZGL ma być spółką. Dotychczasowa formuła prawna wpędziła ZGL w problemy finansowe

Zakład Gospodarki Lokalowej w Łukowie będzie spółką. Zdaniem władz miasta dotychczasowa formuła prawna się nie sprawdziła i wpędziła ZGL w problemy finansowe.

LKS Milanów pokonał Victorię Parczew

Rezerwy z Radzynia wciąż niepokonane, LKS Milanów wygrał w Parczewie

Orlęta II Radzyń Podlaski pokonały Absolwenta Domaszewnica po golu w doliczonym czasie gry. Sokół Adamów zdobył cenne trzy punkty w starciu z Orłem Czemierniki. Orlęta Łuków tylko zremisowały z Unią Żabików.

Marszałek rozdaje pieniądze na transport. To projekty za ponad 120 mln zł
galeria

Marszałek rozdaje pieniądze na transport. To projekty za ponad 120 mln zł

Urząd Marszałkowski w Lublinie rozdał fundusze dla samorządów. W ramach programu Fundusze Europejskie dla Lubelskiego 2021-2027 dofinansowanie na niskoemisyjny transport miejski otrzymało cztery podmioty.

Huczwa Tyszowce wywiozła remis 2:2 z boiska Omegi Stary Zamość

PoGrom w spotkaniu kolejki zamojskiej okręgówki, Omega i Huczwa na remis

Sąsiadujące w tabeli Omega Stary Zamość i Huczwa Tyszowce podzieliły się punktami po remisie 2:2. Wicelider Tanew Majdan Stary rozbiła lidera Grom Różaniec 6:1.

Ekran akustyczny przy SP nr 4 w Puławach

Prezydent Puław trafi do więzienia. "Bezduszne, kalekie prawo"

Za otwarcie boiska sportowego dla mieszkańców Puław - mimo sądowego zakazu - prezydent Paweł Maj odbędzie karę pięciu dni pozbawienia wolności. Samorządowiec spędzi je w więzieniu w Opolu Lubelskim. To skutek odrzucenia proponowanej przez sąd grzywny w wysokości 5 tysięcy złotych.

Do hiszpańskiej Barcelony polecimy z irlandzkim przewoźnikiem Ryanair.
ZDJĘCIA
galeria

¡Hola Barcelona! Ryanair uruchomił loty do Girony

Port Lotniczy Lublin poszerza swoją ofertę o kolejne atrakcyjne połączenie. Od poniedziałku pasażerowie mogą polecieć bezpośrednio do hiszpańskiej Barcelony. To doskonała wiadomość dla miłośników podróży i mieszkańców województwa lubelskiego.

Odkryj swoją przyszłość. Politechnika Lubelska zaprasza przyszłych studentów

Odkryj swoją przyszłość. Politechnika Lubelska zaprasza przyszłych studentów

To wcale nie jest prima aprilis. Politechnika Lubelska 1 kwietnia zaprasza przyszłych studentów by poznali szeroką ofertę uczelni.

Padwa musiała uznać wyższość rywali z Żukowa

Niespodziewana porażka Padwy, AZS AWF Biała Podlaska z cenną wygraną

KPR Padwa Zamość bez punktów, AZS AWF Biała Podlaska powiększył dorobek o wygraną z SMS ZPRP I Kielce.

Śmietnisko nad Czerniejówką. Miasto wie, ale nie może nic zrobić
galeria

Śmietnisko nad Czerniejówką. Miasto wie, ale nie może nic zrobić

Lublin. Ulica Chłodna, niedaleko ulica Kunickiego. Niedaleko dworzec, tuż przy skrzyżowaniu komisariat policji. A tuż za nim istne wysypisko śmieci w samym sercu miasta. Miasto o tej sytuacji wie, ale nie może zrobić praktycznie nic.

Jakie KPI w marketingu warto mierzyć?

Jakie KPI w marketingu warto mierzyć?

Współczesny marketing internetowy wymaga ciągłego mierzenia efektywności działań. Jednym z najważniejszych narzędzi, które umożliwiają to monitorowanie, są KPI (Key Performance Indicators), czyli kluczowe wskaźniki efektywności. Dzięki nim można precyzyjnie ocenić, czy strategie marketingowe przynoszą pożądane rezultaty. W artykule tym przyjrzymy się definicji KPI w marketingu internetowym oraz przedstawimy konkretne przykłady wskaźników, które warto stosować, aby optymalizować działania marketingowe w sieci.

Przestrzeń twórczej ekspresji. Premierowe spektakle grup inkubatora Osterwy
patronat

Przestrzeń twórczej ekspresji. Premierowe spektakle grup inkubatora Osterwy

W Teatrze Osterwy wiosna pachnie premierami. Pachnie też ... dziecięcą wyobraźnią! A wszystko za sprawą Inkubatora Osterwy – miejsca, gdzie marzenia o teatrze materializują się bardzo szybko.

Poszukiwany przez Hiszpanię Ukrainiec złapany w Polsce

Poszukiwany przez Hiszpanię Ukrainiec złapany w Polsce

Policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji we współpracy z funkcjonariuszami z Warszawy zatrzymali 29-letniego obywatela Ukrainy poszukiwanego przez hiszpańskie organy ścigania. Mężczyzna zostanie deportowany do kraju, gdzie będzie odbywać karę.

Ponad 14 tysięcy kibiców na meczu Motor Lublin - Stal Mielec
ZDJĘCIA KIBICÓW
galeria

Ponad 14 tysięcy kibiców na meczu Motor Lublin - Stal Mielec

Pełna rehabilitacja. Piłkarze Motoru świetnie odpowiedzieli na porażkę z Górnikiem Zabrze. W niedzielę rozbili u siebie Stal Mielec 4:1. Spotkanie na Motor Lublin Arenie oglądało 14195 osób i chyba nie było takich, którzy wychodzili ze stadionu niezadowoleni. Sprawdźcie nasze zdjęcia z trybun.

Jak wyłonić najlepszy software house w zaledwie 3 ruchach?

Jak wyłonić najlepszy software house w zaledwie 3 ruchach?

Wybór odpowiedniego software house’u to jedna z najważniejszych decyzji, jeśli chodzi o tworzenie sklepów internetowych. Aby zwiększyć sprzedaż, zoptymalizować koszty i wykorzystać nowoczesne technologie, musisz znaleźć partnera, który rozumie Twoje potrzeby. Oto trzy najważniejsze kryteria, które pomogą Ci w podjęciu decyzji: doświadczenie, elastyczność technologiczna i komunikacja. Przeczytaj artykuł, aby dowiedzieć się więcej.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium