Polaków od Unii Europejskiej dzieli bariera psychologiczna - uważa Marek Grela, ambasador Polski przy Unii Europejskiej. - W Brukseli inaczej patrzy się też na Polskę.
Ma trochę racji. Dla Włochów to co włoskie jest najlepsze, Francuzi nie uczą się angielskiego, bo uważają, że każdy powinien znać ich narodowy język, a Hiszpanie twierdzą, że nigdzie nie żyje się lepiej niż na Półwyspie Iberyjskim.
Rewolucji nie będzie
Małgorzata Alterman, pracownica polskiej ambasady przy UE, jest w Brukseli od trzech lat. - Zajmuję się pośrednictwem między polskim rządem i unijnymi instytucjami. Nie mamy problemów z komunikacją. Jesteśmy przygotowani do wejścia do unii - mówi M. Alterman.
Alicja Gałęziak jest przedstawicielką Pomorza w Brukseli. - Śledzę nowe trendy w Brukseli. Kiedy pojawia się pomysł nowego projektu lub przedsięwzięcia, dotowanego przez unię, informuję o tym samorządy i instytucje, z którymi współpracuję. Te natychmiast przygotowują odpowiednie plany - mówi A. Gałęziak.
Na razie w Brukseli jest zaledwie ośmiu przedstawicieli polskich instytucji i samorządów. Po naszym wejściu do unii ma być ich więcej. Dodatkowo w innych instytucjach europejskich w Brukseli pracę znajdzie ponad tysiąc pięćset osób.