Już w najbliższą środę piłkarze Motoru Lublin wyjadą na zgrupowanie do Zamościa. Wszystko wskazuje na to, że mimo usilnych starań działaczy i sztabu szkoleniowego nie uda się do tego czasu skompletować kadry na rundę wiosenną.
Wbrew wcześniejszym informacjom, na poniedziałkowym treningu nie pojawi się za to Krzysztof Bodziak. Co prawda, działacze Górnika Łęczna wyrazili zgodę na jego półroczne wypożyczenie, ale sam zawodnik nie zdążył uzgodnić jeszcze warunków, na jakich miałby grać w Motorze. Nad propozycją z Lublina cały czas zastanawia się także inny obrońca z Łęcznej, Sebastian Klajda.
Jego przenosiny do "żółto-biało-niebieskich” będą jednak możliwe tylko wówczas, kiedy nie dojdzie do skutku transfer innego stopera. – Na razie nie chcę zdradzać jego nazwiska. Wystarczy, że w poprzednim tygodniu z listy życzeń wypadło mi czterech zawodników – mówi trener Motoru Tadeusz Łapa.
Szkoleniowiec cały czas szuka także napastnika, który mógłby wzmocnić Motor. Na pewno nie będzie nim Jurij Michalczuk z Huczwy Tyszowce, który przeniesie się do Izolatora Boguchwała. Maleją również szanse na transfer Kamila Stachyry, który najprawdopodobniej pozostanie w Łęcznej. Lubelski zespół może wzmocnić za to Rafał Niżnik. Doświadczony środkowy pomocnik najprawdopodobniej dzisiaj rozwiąże kontrakt z "zielono-czarnymi”.
– Zamierzam z nim rozmawiać. To cały czas bardzo dobry piłkarz. Byłby dla nas sporym wzmocnieniem. Tyle, że, aby trafił do Motoru musiałoby spełnić się kilka czynników. A to na pewno nie będzie łatwe – twierdzi Łapa.
Szkoleniowiec chciałby mieć na obozie do dyspozycji wszystkich zawodników, którzy będą grali w Lublinie wiosną. Dlatego niewykluczone, że zabierze do Zamościa dwóch graczy mniej, a kadra zostanie poszerzona już w trakcie zgrupowania. – Rozważam taką możliwość. Ostateczną decyzje podejmę w środę. Wtedy także ogłoszę nazwiska piłkarzy, którzy pojadą na obóz – kończy Łapa.