Kibice lubelskiego Motoru odliczają już godziny do pierwszego spotkania swoich ulubieńców z Sandecją Nowy Sącz, ale trener "żółto-biało-niebieskich” Bogusław Baniak mocno obawia się o stan murawy przy Al. Zygmuntowskich.
Kibice, którzy zjawią się na stadionie będą chcieli obejrzeć ciekawe widowisko, a wszystkie plany może pokrzyżować kiepski stan murawy. To spotkanie może bardziej przypominać jakąś bitwę w błocie, a nie mecz piłki nożnej – przekonuje trener Bogusław Baniak.
Ciągle również nie wiadomo, czy z Sandecją będzie mógł zagrać narzekający na uraz Michał Maciejewski. Jeżeli ostatecznie nie wybiegnie na boisko, wówczas zastąpi go Przemysław Żmuda. Działacze pierwszoligowca cały czas starają się również potwierdzić do gry dwóch zawodników: Dominika Płazę, a także... Damiana Niemczyka.
– Mam nadzieję, że przynajmniej Niemczyk będzie do mojej dyspozycji. Jest w dobrej formie i bardzo by się nam przydał. Nie wiem jednak, czy działacze zdążą się dogadać z Górnikiem Wieliczka – dodaje Baniak, który najprawdopodobniej w sobotę będzie miał dla swoich podopiecznych miłą niespodziankę, czyli przedmeczowe zgrupowanie poza Lublinem. W piątek szkoleniowiec dopinał szczegóły wyjazdu.
Okazuje się również, że spore problemy kadrowe ma Sandecja. Pod znakiem zapytania stoją występy byłego gracza Cracovii Piotra Bani, a także Arkadiusza Aleksandra.
Przypomnijmy, że w pierwszym meczu w Nowym Sączu 2:0 wygrali gospodarze, po golach Dariusza Zawadzkiego z rzutu karnego i samobójczej bramce Żmudy. Początek niedzielnego spotkania o godz. 12.