(WOJCIECH NIEŚPIAŁO
W sobotę do Lublina przyjeżdża ostatni w tabeli Sokół Sokółka. Każdy inny wynik niż zwycięstwo Motoru będzie dużą niespodzianką. Kibice liczą nie tylko na trzy punkty, ale też na strzeleckie fajerwerki.
Po pauzie za kartki do składu wraca za to Sergio Batata, którego brak był bardzo widoczny w meczu ze Świtem.
Sobotnie spotkanie będzie doskonałą okazją do rehabilitacji gospodarzy za porażkę 0:2 z nowodworzanami. Do Lublina przyjeżdża drużyna, która zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, zdobyła tylko osiem punktów, a na wyjeździe wygrała zaledwie raz.
– Ten mecz trzeba bezwzględnie wygrać i nieważne jakim wynikiem, może być nawet tylko jedną bramką – podkreśla Siergiej Michajłow, kierownik Motoru.
Motor, który jest trzeci w tabeli i ma dużą szansę wskoczyć na pozycję wicelidera jest zdecydowanym faworytem. Musi pamiętać tylko o tym żeby nie zlekceważyć rywala.
– Sokół ma ten atut, że nie ciąży na nim żadna presja – mówi Krzysztof Sokólski, dziennikarz gazety Współczesnej.
– Ale poza tym jest bardzo źle. Trener Sławomir Kopczewski podał się do dymisji, ale nie została przyjęta. Sytuacja organizacyjno-finansowa w klubie jest beznadzieja. Kadra jest bardzo wąska, na ostatni mecz do Stalowej Woli pojechało tylko czternastu graczy. Klub ma duże zaległości finansowe wobec zawodników i chłopaki mają już dosyć grania za darmo.
W Sokółce coraz głośniej mówi się o tym, że drużyna dogra jeszcze tę jesień, a w zimie może zostać wycofana z rozgrywek II ligi.
– Do Lublina zespół wyjedzie w sobotę rano, więc będzie dodatkowo zmęczony podróżą. W porównaniu do poprzednich spotkań nastąpi zmiana bramkarza.
Jakuba Serafina, który spisywał się słabo zastąpi rezerwowy Karol Kozłowski, który jest głuchoniemy i może mieć spore problemy z komunikacją z obrońcami – tłumaczy Sokólski.
Dla większości lubelskich kibiców będzie to przedostatnia w tym roku okazja do zobaczenia piłkarzy Motoru w akcji, bo kolejne dwa mecze rozegrają na wyjeździe, zaś przy Zygmuntowskich zameldują się już tylko 12 listopada, kiedy podejmą Pelikana Łowicz.
– Ostatnia kolejka ułożyła się dla nas dobrze, ale zmarnowaliśmy szansę na zostanie wiceliderem. Na szczęście nie wszystko jeszcze stracone. Wciąż jest okazja żebyśmy byli na drugim miejscu – kończy Michajłow.