(WOJCIECH NIEŚPIAŁOWSKI)
Po remisie z Resovią i zwycięstwie nad Pelikanem Łowicz wydawało się, że Motor Lublin wreszcie wychodzi na prostą. Jednak środowe spotkanie z GLKS Nadarzyn okazało się zimnym prysznicem. Czy zespół prowadzony przez Tadeusza Łapę zdoła odrobić straty i utrzyma się w II lidze?
– Spotkaliśmy się z władzami Motoru i uzgodniliśmy harmonogram prac. Od czwartku poprawiamy nawierzchnię i myślę, że w sobotę wszyscy zobaczą efekty – powiedział Mariusz Szmit, dyrektor lubelskiego MOSiR.
Na szczęście porażka z klubem z Nadarzyna nie pogorszyła mocno położenia zespołu. Motor do bezpiecznej strefy (przy założeniu, że spadnie pięć ostatnich ekip) nadal traci dziesięć punktów. Jednak by utrzymać się w drugiej lidze trzeba wygrywać częściej niż raz na trzy kolejki. A już na pewno z takimi przeciwnikami jak GLKS czy Start Otwock.
W meczu z drużyną prowadzoną przez Dariusza Dźwigałę lublinianie będą chcieli odrobić punkty, które stracili w środę. Pomóc w tym mają Grzegorz Wojdyga, pauzujący z Nadarzynem z powodu kartek oraz Krzysztof Bodziak, wracający po kontuzji.
Ten ostatni zagrał kilkanaście minut już w środę, ale dopiero teraz będzie gotowy do walki na pełnych obrotach. W składzie Motoru zabraknie za to Adriana Ligienzy, który naderwał przyczep mięśnia przywodziciela.
W rundzie jesiennej Start rozbił Motor aż 4:0. – Nie byłem wtedy trenerem i nie wiem dlaczego zespół przegrał aż tak wysoko. Powtórki z rozrywki na pewno nie będzie. Nas interesują tylko trzy punkty – stwierdził trener Łapa.