Prezes Grzegorz Bednarz wyłudzał kredyty i poszukiwano go za niepłacenie alimentów - twierdzi policja. Ale ubiegając się o tę posadę w Motorze, nie wspomniał o tym ani słowem. Może stracić stanowisko.
- Grzegorz Bednarz był poszukiwany do ustalenia miejsca jego pobytu - wyjaśnia Janusz Wójtowicz, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. - Ma to związek z prowadzoną egzekucją komorniczą.
Mało tego. - Kilka lat temu policjanci zatrzymali Bednarza. Miał odbyć karę w jednym z zakładów karnych - dodaje Wójtowicz. Chodziło o zaległości w płaceniu alimentów.
Z kolei w 2004 roku - jak twierdzi Wójtowicz - Komisariat I Policji w Lublinie zajmował się sprawą wyłudzenia przez Bednarza kredytu z banku. - Natomiast IV komisariat w Lublinie prowadził postępowanie w sprawie wystawiania przez niego czeków bez pokrycia na łączną kwotę 32 tys. zł.
- Nic nie wiem o takich postępowaniach - odcina się od wszystkiego Grzegorz Bednarz. - Ma pan kontakt z policją, więc proszę pytać policję.
Nowy szef Motoru jest mało znany w lubelskim środowisku piłkarskim. Wiadomo, że jest doradcą personalnym i agentem sportowym. Ostatnio pracował w katowickim biurze maklerskim.
Kariera Bednarza w Motorze trwa od tygodnia. Wszedł wówczas do pięcioosobowego zarządu. Tak zdecydowali członkowie klubu na walnym zgromadzeniu. Dwa dni później zarząd wybrał Bednarza na prezesa Motoru.
- Przedstawił wiarygodny plan naprawczy. Uznaliśmy, że warto postawić na kogoś z zewnątrz - tłumaczy Marek Sadowski, wiceprezes klubu. A przeszłość Bednarza? Sadowski: Pytaliśmy o nią. Ale o "tych” rewelacjach dowiedzieliśmy się dopiero od dziennikarzy.
Zarząd wezwał nowego prezesa na dzisiejszy wieczór. Spotkanie jednak nie przyniosło rozstrzygnięcia. - Musimy poznać wszystkie fakty w tej sprawie. Czekamy też na wyjaśnienia prezesa - podkreśla Sadowski.
• Czy Bednarz może stracić funkcję?
- Jest taka możliwość - ucina wiceprezes.
(tor)