Sąd Apelacyjny w Warszawie złagodził do 2 lat więzienia wyrok dla Lwa Rywina, uznając, że nie działał on sam, lecz był tylko pośrednikiem „grupy trzymającej władzę”.
Uzasadniający wyrok sędzia ubolewał, że osoby nazywane grupą trzymającą władzę „niestety nie zostały ustalone”, ponieważ „takie osoby bardzo często chcą stać w cieniu, być na drugim planie i dlatego działają przez pośredników”.
Przypomnijmy, że według przyjętego przez Sejm raportu komisji śledczej do Agory miała wysłać Rywina grupa z byłym premierem Leszkiem Millerem na czele.
Zarówno prokurator, jak i obrońcy wnosili o zwrot sprawy do I instancji. Prokuratura chciała uznania winy Rywina za płatną protekcję, żądała 3 lat więzienia i 250 tys. zł grzywny; obrońcy chcieli – uniewinnienia.
Obrońca Lwa Rywina mecenas Wojciech Tomczyk zapowiedział kasację do Sądu Najwyższego od wyroku Sądu Apelacyjnego.
Tomczyk powiedział, że SA zmienił ustalenia faktyczne sądu I instancji, do czego – według adwokata – nie miał prawa. Dodał, że kasacji będzie towarzyszył wniosek o wstrzymanie wysłania Rywina do więzienia przed rozstrzygnięciem Sądu Najwyższego.