- Wszystko zaczęło się przed meczem z Górnikiem Zabrze, kiedy wiceprezes Motoru kopniakiem otworzył drzwi do mojego gabinetu i kazał się wynosić. To oczywiście bardzo delikatne stwierdzenie - rozmowa z Bogusławem Baniakiem, trenerem lubelskiego Motoru
– Możemy o tym porozmawiać. Prawdę powiedziawszy, po całym zajściu dosyć długo byłem w szoku. A wszystko zaczęło się przed meczem z Górnikiem Zabrze, kiedy wiceprezes Motoru kopniakiem otworzył drzwi do mojego gabinetu i kazał się wynosić. To oczywiście bardzo delikatne stwierdzenie. W rzeczywistości ten człowiek, od którego było czuć alkohol, używał wulgarnych słów, zachowywał się jak swołocz. Twierdził, że jako prezes może wszystko. Nawet trudno było zrozumieć, o co ma pretensję, bo mylił wiele faktów i wydaje mi się, że niektóre zarzuty kierował pod złym adresem. W pewnym momencie poczułem się zagrożony, bo wiceprezes próbował się za mną szarpać, ale do rękoczynów nie doszło, ponieważ w porę interweniowali moi asystenci – Przemysław Delmanowicz i Andrzej Rycak, świadkowie całego zdarzenia. Wcześniej dostałem też kilka esemesów, w których obrażano nie tylko mnie, ale także moją żonę. Przez moment sądziłem, że to sprawka kibiców, ale ktoś poznał numer telefonu członka zarządu Motoru.
• Zachowa pan esemesy i powiadomi prokuraturę?
• Będzie pan kontynuował pracę w Motorze?
– O ostatecznej decyzji powiadomię podczas czwartkowej konferencji. Już trochę ochłonąłem i teraz wydaje mi się, że dokończę pracę. Chyba będę firmował swoim nazwiskiem spadek Motoru z pierwszej ligi. Trzeba też pomyśleć, co dalej z drużyną i klubem. Moim zdaniem pomysły rozpoczęcia wszystkiego od początku, od B klasy, nie są najlepsze. Uważam, że trzeba kontynuować grę w drugiej lidze, licząc się z tym, że za korupcję będą odjęte punkty. Może nie uda się wrócić na zaplecze ekstraklasy z marszu, ale trzeba próbować. Największym problemem są długi, co może spowodować, że Motor nie otrzyma licencji. Czy ja będę uczestniczył w procesie budowania drugoligowej ekipy? Nie wiem. Wiele zależy od rozmów z przedstawicielami niedawno powstałej Spółki Akcyjnej Motor. Na razie myślę o najbliższych meczach, m.in. z Górnikiem Łęczna. Chciałbym, aby mój zespół zaprezentował się dobrze w tej konfrontacji.
• I pogrążył inną drużynę z Lubelszczyzny, walczącą o utrzymanie?
– Nie ma sensu spekulować, bo gramy przede wszystkim dla kibiców. Niech wszystko rozstrzygnie się na boisku.
• Kilka razy wspominano o pańskim przejściu do Górnika Łęczna. Po zmianach w tym klubie temat będzie jeszcze aktualny?
– Sprawa definitywnie upadła. Oczywiście dobrze znam nowego prezesa Krzysztofa Domoszyńskiego i trenera Mirosława Jabłońskiego. Życzę im owocnej pracy.