W przeddzień Dnia Dziecka odwiedziliśmy przedszkole
nr 58 przy ul. Radzyńskiej
w Lublinie. Niewielki budynek, plac zabaw i ponad 150 dzieci. Wśród nich 6-letni Damian.
- Nie chcę być politykiem,
bo trzeba codziennie
chodzić do pracy.
Jego rówieśnik Michał jest dobitniejszy: Nie chcę ciągle krzyczeć, bo politycy krzyczą ciągle. Wolę być kosmonautą.
Karolina woli być policjantem, bo polityk tylko "czyta
w książkach i się zajmuje”. Czym? - Trochę nie wiem.
Dzieci nie chcą być politykami, ale dobrze wiedzą,
co chciałyby zmienić
w otaczającym je świecie.
- Żeby rodzice się nie kłócili
i na mnie nie krzyczeli - mówi Monika. Podobnie mówią Karolina i Michał. - I żeby jeszcze złodzieje nie ukradali.
Artur ma wizję ogólnoświatową. - Nie chcę, żeby na świecie były wojny
i żeby ludzie się zabijali - mówi poważnie. A kim chce zostać? - Komandosem.
- Ale komandosi walczą
na wojnach...
- No to chcę być policjantem, jak mój kolega Konrad.
Okazuje się, że co drugi przedszkolak chce być policjantem i łapać bandytów. Alternatywne rozwiązania to strażak i kolejarz. - Moja mama jest kolejarką i ja też chcę być - mówi Kasia. - Będę łapać tych bez biletów.
Przemek chce być natomiast
i policjantem, i strażakiem.
- Gasić pożary będę i łapał złodziejów.
Wszystkie przedszkolaki
to samo chcą dostać
w prezencie: hulajnogę, komputer, rower, domek
dla lalki albo... klipsy dla Barbie. - A ja chcę grę w kulki dla czterech osób - mówi Zosia. - To jest takie coś i tam są kulki w środku i się strzela.
Nie wiemy, co to jest, ale kosztuje 30 zł.
Jolanta Słupna, pedagog, pracuje w przedszkolu od
17 lat. Mówi, że dzieci się nie zmieniają. Cały czas są wesołe i uśmiechnięte. - Tylko teraz ciągle mówią o pokemonach
i "Gwiezdnych Wojnach”
- zaznacza z uśmiechem.