Piłkarze Łukasza Mierzejewskiego zrobili w sobotę swoje. Przy okazji ostatniego w tym roku meczu u siebie, pokonali KS Wiązownica 1:0. To był dobry występ Avii, zabrakło tylko skuteczności, bo wynik powinien być bardziej okazały
Adrian Paluchowski po 10 występach w lidze miał na koncie… 10 goli. W pięciu kolejnych spotkaniach ani razu nie wpisał się jednak na listę strzelców. W sobotę wreszcie się przełamał.
Już w ósmej minucie otworzył wynik po niespodziewanej asyście Rafała Dobrzyńskiego. Niespodziewanej, bo Dobrzyński znalazł się na lewej flance, a po dokładnym dograniu, jego akcję uderzeniem w krótki róg wykończył „Paluch”. I wydawało się, że skoro tak szybko udało się „napocząć” rywala, to kolejne bramki będą jedynie kwestią czasu.
Sytuacji na pewno nie brakowało. Sam Paluchowski jeszcze w pierwszej połowie powinien skompletować hat-tricka. W przynajmniej trzech sytuacjach górą był jednak bramkarz rywali. Swoje szanse mieli też: Wojciech Kalinowski czy Wojciech Białek. Nie udało się już jednak ani razu wpakować piłki do siatki i do przerwy było „tylko” 1:0.
Druga połowa? Nadal dominowała Avia, ale nie potrafiła zamknąć meczu drugim golem. Miejscowi znowu mieli swoje okazje, a najbliżej powodzenia, w 77 minucie był Szymon Rak. Po podaniu od Patryka Małeckiego rezerwowy świdniczan zamiast do siatki, przymierzył jednak w słupek.
Jak to w takich sytuacjach bywa, przy skromnym prowadzeniu goście zwietrzyli swoją szansę. I ostatnie 10 minut kilka razy gościli w polu karnym żółto-niebieskich. Było nerwowo, ale tym razem skończyło się happy-endem, bo trzy punkty zostały w Świdniku.
– To był dobry występ drużyny. Było dużo sytuacji, dużo posiadania piłki, ale zabrakło drugiej bramki. Dlatego trener jest teraz starszy o pięć lat – śmieje się Łukasz Mierzejewski, opiekun Avii.
– Było naprawdę nerwowo, bo Wiązownica miała swoje okazje. Wybroniliśmy się, jednak trzeba było to spotkanie zamknąć znacznie wcześniej. Tak naprawdę jeszcze w pierwszej połowie. Adrian Paluchowski mógł zdobyć więcej goli, bo piłka szukała go w polu karnym, dobrze się tam znajdował, ale zabrakło wykończenia. Wiadomo, jak to jest przy 1:0, to niepewny wynik i jeden błąd może być bardzo kosztowny. Cieszą jednak trzy punkty, bo na górze jest bardzo ciasno i trzeba dotrzymywać kroku czołówce – dodaje popularny „Mierzej”.
Avia Świdnik – KS Wiązownica 1:0 (1:0)
Bramka: Paluchowski (8).
Avia: Grabowski – Myszka, Dobrzyński, Mykytyn, Rozmus (46 Zagórski), Uliczny, Popiołek, Małecki, Kalinowski (74 Akhmedov), Białek (64 Rak), Paluchowski (64 Maj).