Od września komunikacja miejska miała jeździć
po nowemu i jak w zegarku. Zamiast tego jest bałagan, jakiego w mieście dawno nie było. A to dopiero początek. Chaos będzie jeszcze większy, bo przedłuży się remont mostu na Krznie i zacznie się remont dwóch przejazdów kolejowych.
W lecie jeszcze jakoś się jeździło. Problem zaczął się od poniedziałku, kiedy MZK uruchomiło zawieszone na czas wakacji kursy i do szkół ruszyli uczniowie. W poniedziałek opóźnienia niektórych autobusów wynosiły nawet ponad pół godziny. Niektóre w ogóle nie jeździły. Jan Harasimiuk, dyrektor MZK, przyznaje, że na początku obecnego tygodnia rozkład jazdy się załamał. Mówi, że ma świadomość, iż w szczycie łatwiej się dostać z centrum do kilku bialskich osiedli na piechotę niż autobusami. I zaznacza, że od poniedziałku sytuacja się już poprawiła.
A kiedy bałagan się skończy definitywnie? Dyrektor Harasiumiuk rozkłada ręce. I mówi, że trzeba czekać na koniec remontu mostu na Krznie. Tymczasem Henryk Chmiel, zastępca bialskiego prezydenta, zapowiada, że prace się przedłużą do połowy lub nawet do końca października. Bo okazało się, że zmurszałe podpory mostu wymagają wymiany. W złym stanie były też belki nośne. Na dodatek jeszcze we wrześniu prawdopodobnie zostaną zamknięte dwa przejazdy kolejowe. A to wymusi kolejne objazdy. I kolejne korki.
W tej sytuacji nici z zapowiadanej najpierw na wrzesień, a potem na późną jesień, racjonalizacji systemu transportu miejskiego. Inna sprawa, że nawet gdyby po mieście dało się jeździć normalnie, to z rewolucji w komunikacji i tak by nic nie wyszło. - Nie możemy gruntownie zmienić rozkładów. Nie ma jeszcze niezbędnych do tego programów komputerowych - wyjasnia Harasimiuk.
Wtóruje mu Henryk Chmiel. - Jesteśmy w przededniu zakupu komputera na rozkłady jazdy. Ogłosiliśmy przetarg na 50 słupków przystankowych. Ustawimy 42 wiaty. A zmiany w kursowaniu autobusów wprowadzimy być może od 1 stycznia. Musimy się do tego wszystkiego dobrze przygotować.