Śledztwa w sprawie "brutalnej kampanii wyborczej nie będzie. Prokuratura Rejonowa w Łukowie nie znalazła podstaw do jego wszczęcia.
Autor sugerował, że nie chodzi ani o PiS, ani o PO. W ten sposób dano do zrozumienia, że mowa o członkach komitetu wyborczego Przymierza dla Ziemi Łukowskiej, któremu przewodzi starosta łukowski Janusz Kozioł.
- To ja skierowałem sprawę do prokuratury, bo poczułem się pomówiony. Chciałem to wyjaśnić, bo wiem, co czynię, a czego nie. To raczej brutalna kampania telewizji Magnes przeciwko mojej osobie i mojemu komitetowi - komentuje starosta.
Prokuratura prowadziła postępowanie sprawdzające. - Wydaliśmy decyzję o odmowie wszczęcia śledztwa z uwagi na brak danych potwierdzających podejrzenie popełniania czynu - mówi prokurator rejonowy w Łukowie Jolanta Niewęgłowska. Decyzja zapadła 6 października, nie jest jeszcze prawomocna.
W tym przypadku chodziło o art. 191. kodeksu karnego o zmuszaniu do określonego zachowania. - Wiem, że przesłuchiwano świadków, m.in. pracowników starostwa - dodaje Janusz Kozioł, który nie ukrywa, że czuje satysfakcję z wyniku sprawy.
Ignaciuk przyznaje jednak, że był na rozmowie w Komendzie Powiatowej Policji w Łukowie. - Nie było to przesłuchanie, porozmawiałem z panią inspektor - tłumaczy i liczy na to, że osoby pokrzywdzone w tej sprawie wrócą do tematu po wyborach. Przy okazji, dodaje, że starosta unika z nim kontaktu. - Nie odbiera służbowych telefonów, poproszony przez sekretarkę z gabinetu nie chce rozmawiać. Zachowanie jest butne i poniżej jakichkolwiek standardów komunikacji międzyludzkiej. Jako dziennikarz jestem bardzo zdziwiony, że szef powiatu odmawia wywiadu niezależnym mediom - kwituje na koniec Ignaciuk.