Mieszkańcy Bukowic i okolicznych wsi w gminie Leśna Podlaska nie chcą w swoim sąsiedztwie fermy drobiu. Cztery wielkie kurniki mają powstać w bliskiej odległości od domów.
Cztery kurniki mają pomieścić ponad 230 tys. sztuk brojlerów.
– Nasza działka jest najbliżej planowej fermy, bo tylko 65 metrów – mówi Małgorzata Wiącek z Bukowic. – Ale tak naprawdę oddziaływanie takiej przemysłowej fermy rozciąga się też na pobliskie wsie – zaznacza.
Pod swoim protestem mieszkańcy zebrali w gminie aż tysiąc podpisów. Boją się nie tylko uciążliwego odoru.
– To już nie będzie „wsi spokojna, wsi wesoła”. Taka ferma oznacza zanieczyszczenie powietrza i wód, przenawożenie gleby. W takim sąsiedztwie ceny nieruchomości i gruntów spadają nawet o 50 proc. – obawia się pani Małgorzata. Jej zdaniem, ważne jest, aby zatrzymać taką inwestycję już teraz. – Bo w przeciwnym razie, będą powstawać kolejne – tłumaczy.
Ewa Kulińska, przewodnicząca rady gminy Leśna Podlaska tez jest przekonana, że ferma drobiu nic dobrego gminie nie przyniesie.
– Tiry będą nam niszczyły drogi. A zatrudnienia dla mieszkańców nie będzie, bo inwestor planuje tylko cztery osoby do obsługi – mówi Kulińska.
– Do gminy nie przybędzie też zbyt wiele podatku, bo taka inwestycja jest opodatkowana taka samo jak gospodarstwo rolnika z jedną kurą na podwórku – podkreślają przeciwnicy inwestycji.
Inwestor zapewnia, że chce zastosować najnowocześniejsze technologie.
– Podejrzewam, że zanim dojdzie do inwestycji, to miną dwa lata i technologia pójdzie do przodu – przekonuje Janusz Hoduń, rolnik z miejscowości Bukowice Kolonia, który chce postawić fermę. – Odwiedzałem takie kurniki i nie zauważyłem uciążliwości środowiskowych ani zapachowych. Poza tym, planuję produkcję nie na słomie, tylko na pelecie, który pochłania wiele zapachów – podkreśla.
Kurniki mają być długie na 150 metrów i szerokie na 20 metrów.
– Działka leży przy drodze gminnej. Jeżeli będzie ona niszczona, to będę na bieżąco partycypował w kosztach naprawy – zapewnia.– Jestem rolnikiem i chcę prowadzić działalność typowo rolniczą – podkreśla Hoduń.
Wójt gminy nie wydał jeszcze decyzji środowiskowej, bo nie wpłynęły do niego wszystkie opinie. Jedynie Urząd Marszałkowski wypowiedział się negatywnie.
– Trudno mi jako wójtowi wypowiadać się w tej sprawie na tym etapie, bo wszystko, co bym powiedział może działać na korzyść lub niekorzyść którejś ze stron – podkreśla wójt Paweł Kazimierski. – Ale w mojej ocenie gmina Leśna Podlaska, przy tej gęstości zaludnienia i specyfice, nie jest najlepszym miejscem do inwestowania w fermy drobiu czy innych zwierząt – przyznaje Kazimierski.
Zapowiada, że po zebraniu opinii od RDOŚ, sanepidu i Wód Polskich, zanim zostanie wydana tzw. decyzja środowiskowa, gmina przeprowadzi konsultacje społeczne.
Ferma na blisko 600 tys. kur planowana jest również w miejscowości Kamieniczne (gm. Biała Podlaska). Tam mieszkańcy również protestowali, ale w sierpniu władze gminy wydały inwestycji decyzję środowiskową (m.in. z uwagi na to, że wszystkie opinie instytucji były pozytywne).