Marek B., były dyrektor banku z powiatu bialskiego, miał okradać swoich klientów. Prokuratura właśnie skierowała przeciwko niemu akt oskarżenia do Sądu Okręgowego w Lublinie.
– Markowi B. zarzucono dokonanie kradzieży z włamaniem mienia poprzez wykorzystanie informacji stanowiących tajemnicę bankową niezgodnie z upoważnieniem określonym w ustawie i dokonanie przelewów z rachunków pokrzywdzonych pieniędzy na rachunki bankowe prowadzone na swoją rzecz, ale także na rachunki bankowe prowadzone na rzecz osób spokrewnionych – mówi Mariola Sidorowska, zastępca prokuratora rejonowego w Białej Podlaskiej.
Mowa w sumie o blisko 400 tys. zł. Na tym lista zarzutów się nie kończy. Marek B. miał doprowadzić pokrzywdzonych do niekorzystnego rozporządzenia mieniem poprzez wprowadzenie ich w błąd, co do zamiaru zwrotu pożyczonych pieniędzy. W tym wypadku chodzi o blisko 105 tys. zł. W ten sposób pokrzywdzonych zostało pięciu klientów.
Prokuratura 29 czerwca skierowała do sądu akt oskarżenia. Terminu rozprawy jeszcze nie wyznaczono.
– Podejrzany w toku postępowania przygotowawczego nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Złożył wyjaśnienia – zaznacza prokurator Sidorowska.
O sprawie pierwszy poinformował tygodnik „Słowo Podlasia”. Z jego relacji wynika, że Marek B. był dyrektorem oddziału od 2007 do 2012 roku. Mężczyzna miał m.in. przelewać pieniądze na konta szwagra i teścia, a część również na swój rachunek. Ale akurat jego saldo było ujemne i pieniądze były zaliczane na poczet zadłużenia. Z ustaleń „Słowa Podlasia” wynika również, że operacji dokonywano na przykład pod tytułami: „za marchew i kapustę” lub „zbierak do cebuli”.
Marek B. pracuje obecnie jako doradca podatkowy. Prokuratura objęła go policyjnym dozorem.