Możliwe, że już za kilka miesięcy firma, która chce zbudować 12 turbin wiatrowych w gminie Wisznice dostanie pozwolenie na budowę. Jeszcze większej farmy wiatrowej i zysków sięgających 1,5 mln zł rocznie może się doczekać Zalesie. Ale nie wszystkim gminom, które chciały postawić na energię odnawialną, aż tak się poszczęściło.
Wiatraki w Wisznicach
Budowa wiatraków zbliża się wielkimi krokami. – Jeśli wydanie decyzji środowiskowej będzie przebiegało sprawnie, to myślę, że w ciągu 2-3 miesięcy będzie pozwolenie na budowę – mówi Dragan.
W gminie ma stanąć 12 turbin na terenie 500 ha. – To obszar pomiędzy miejscowością Horodyszcze i Polubicze – mówi wójt.
– Z tego, co relacjonował wicedyrektor RDOŚ, to będzie pierwszy wniosek na tak dużą farmę wiatrową w województwie lubelskim. Dotychczas wydali tylko pozytywną opinię dla jednej turbiny w okolicach Zamościa – tłumaczy Dragan.
Ile zyska na tym gmina? – Podatek od jednej turbiny w województwie warmińsko-mazurskim daje gminie dochód rzędu 80 tys. zł na rok – tłumaczy Dragan. – Nie wiemy, czy tak samo będzie u nas, ale na pewno będą to setki tysięcy złotych rocznie. Ja myślę, że ponad 500 tys. zł, a to widoczna suma w budżecie gminy.
Ale nie tylko budżet samorządu zyska na turbinach. Zarabia każdy mieszkaniec, który wydzierżawi swój teren pod budowę takiego wiatraka. W gminie Zalesie takich turbin ma być 20 w rejonie miejscowości Kijowiec, Dereczanka, Nowosiółki i Berezówka. – Około 20-30 rolników będzie miało z tego dochód, bo kiedy działki są wąskie, jedna turbina może stać na dwóch – mówi Jan Sikora, wójt gminy Zalesie.
Tutaj przygotowania do budowy nie są tak zaawansowane, jak w Wisznicach. – Studium zagospodarowania przestrzennego jest na etapie opracowywania. Zostało już przekazane do uzgodnień – mówi Sikora.
Jednak już teraz można oszacować przyszłe zyski dla budżetu gminy. – Myślę, że to od 1,5 mln do 2 mln zł w skali roku – przewiduje wójt.
W dodatku to nie jedyne ekologiczne źródło energii, które może powstać w Zalesiu. Na horyzoncie pojawia się budowa elektrowni wodnej w miejscowości Kijowiec. – Wojewódzki zarząd melioracji ogłosił przetarg. Firma z Lublina złożyła ofertę i dojdzie do spotkania z rolnikami w tej sprawie – tłumaczy Sikora.
– Jeżeli znalazłby się chętny do budowy biogazowi i wykorzystania nieskoszonych nieużytków nad Krzną, to również byłby mile widziany – uzupełnia wójt.
Radzyń Podlaski czeka
Nie wszyscy mają jednak tyle szczęścia. Turbiny wiatrowe miały też być w gminie Radzyń Podlaski, ale sprawa stoi w miejscu.
– Firma, która weszła na teren za poprzedniej kadencji władz gminy, ma już podpisane umowy na instalacje. Zabezpieczyli grunty, ale nie podjęli żadnych działań – mówi Jarosław Ejsmond, sekretarz gminy Radzyń Podlaski. – Pojawiła się inna firma, która chce stawiać wiatraki, ale nie może, bo rolnicy są związani tamtą ofertą.
– Biogazownia jest jedną z alternatyw, którą bierzemy pod uwagę. Ale kiedy mówimy o biomasie, zaczynają się schody – tłumaczy Ejsmond. – Są u nas fermy trzody, ale za małe, żeby mogły zapewnić funkcjonowanie biogazowi – tłumaczy sekretarz.