Andrzej Czapski w wyścigu o fotel prezydenta Białej Podlaskiej zdecydowanie pokonał posła Adama Abramowicza. Zdobył blisko 2,5 tys. głosów więcej niż kontrkandydat.
– Moi wyborcy są najwyraźniej mocniejsi. A zwolennicy PO nie usłuchali zaleceń moich przeciwników. Dziękuję mieszkańcom, że nie ulegli bardzo prymitywnej demagogii – podkreśla Andrzej Czapki. Wczoraj złożył rezygnację z wywalczonego w listopadzie mandatu radnego. Następnie wrócił do pełnienia obowiązków prezydenta i pojechał do Lublina podpisać umowę na realizację II etapu unijnego projektu, który dotyczy systemu transportowego miasta.
– Staram się pozyskać dużą dotację. Chcemy zdobyć ponad 21,2 mln zł unijnych funduszy m.in. na dokupienie autobusów i modernizację zatok przystankowych – mówi Czapski. I dodaje, że podczas swojej kadencji chce również zrewitalizować miasto i wybudować cztery bloki z mieszkaniami socjalnymi.
Radości z sukcesu Czapskiego nie ukrywa też poseł Stanisław Żmijan, który jako regionalny szef PO, dyscyplinował bialskich działaczy Platformy, by nie wspierali Abramowicza.
– Pewnie nie wszyscy, ale istotna cześć posłuchała. Duża różnica między dwoma kandydatami świadczy, że prezydent uzyskał autentyczne wsparcie, mieszkańcy mu ufają. Ja będę go nadal wspierać. Oby tylko jemu wystarczyło energii do końca kadencji – deklaruje Żmijan.
Rozgoryczenia z wyników wyborów nie ukrywa natomiast Adam Abramowicz. – Można współczuć mieszkańcom Białej Podlaskiej, że nie została zmieniona władza – uważa poseł. – Jeśli prezydent Czapski nie wyciągnie wniosków z mojej kampanii, nie będzie się dobrze działo w mieście.