Patrycja Waszczuk, szachistka z Międzyrzeca Podlaskiego może już wrócić do gry, jednak nie została całkowicie uniewinniona. Jej adwokat zapowiada apelację.
Trybunał Arbitrażowy przy Polskim Komitecie Olimpijskim nakazał ponowne przeprowadzenie postępowania. Przypomnijmy, że najpierw zarząd Polskiego Związku Szachowego zawiesił zawodniczkę. A 6 października ubiegłego roku Komisja Wyróżnień i Dyscypliny PZSzach nałożyła na nią karę dyscyplinarną w postaci dyskwalifikacji na dwa lata. Patrycji zarzucono używanie dopingu elektronicznego na Festiwalu Szachowym w Ustroniu w sierpniu 2020 roku.
– Obie decyzje, które zapadły w tej sprawie w Polskim Związku Szachowym zostały uchylone i sprawa została przekazana do ponownego rozpoznania. Trybunał udzielił PZSzach wskazówek w sprawie kierunku koniecznego do przeprowadzenia postępowania – podkreśla Romana Troicka–Sosińska, rzecznik prasowy Trybunału. Uwagi dotyczyły m.in., tego, że szachistkę skazano bez przeprowadzenia rozprawy, wykazania materiału dowodowego czy bez przesłuchania stron.
Komisja Wyróżnień i Dyscypliny Polskiego Związku Szachowego właśnie wydała wyrok, w którym uznaje 18–latkę winną usiłowania oszustwa na Festiwalu Szachowym w Ustroniu. Kara to dwuletnia dyskwalifikacja, ale w zawieszeniu.
– Finalnie Patrycja powinna być uniewinniona albo postępowanie umorzone ze względu na brak dowodów – uważa Paweł Dziubiński, adwokat szachistki.
Doping w toalecie?
Zanim zapadł wyrok, odbyły się dwie rozprawy, na których m.in. przesłuchiwano świadków. – Udało mi się podważyć wszystkie dowody oskarżyciela. Dlatego w mojej ocenie, wyrok jest wątpliwy – zauważa Dziubiński. – Sędziowie zawodów z Ustronia sami przyznali, że postępowali niezgodnie z regulaminem FIDE (Międzynarodowej Federacji Szachowej – przyp. red.), gdy przesłuchali Patrycję, osobę wówczas nieletnią bez obecności jej opiekuna – przytacza adwokat.
W jego ocenie „zeznania pozyskane niezgodnie z prawem nie mogą być dowodem głównym”. Obciążające dla 18–latki były też m.in. zeznana Katarzyna Dwilewicz, innej szachistki, która zgłosiła sędziom podczas festiwalu w Ustroniu, że Waszczuk korzystała z telefonu komórkowego w toalecie.
– Według mnie, te zeznania udało mi się obalić, bo pani Dwilewicz kilka razy myliła się w zeznaniach. Nie potrafiła jasno wskazać, w której toalecie widziała Patrycję – tłumaczy Dziubiński.
Chce wrócić do gry
Dlatego nie do końca rozumie skąd takie rozstrzygnięcie. – To wyrok na takiej zasadzie, że nie możemy dać uniewinnienia, bo będą duże odszkodowania, wiec trochę skażemy, a trochę nie – dziwi się adwokat. – To nie może tak być. Albo ktoś jest winny, albo nie – uważa i zapowiada apelację. – Nie można skazać kogoś bez dowodów. Walczymy o uniewinnienie. Sam profesor Kenneth Regan, specjalista od oszustw w szachach stwierdził w opinii, że Patrycja nie mogła wspomagać się programem elektronicznym, bo jej współczynniki były zbyt niskie – przekonuje prawnik.
Nie zmienia to faktu, że Patrycja może już grać. – Ale straciła już rok i to ważny, bo to był ostatni rok w jej juniorskiej karierze – zauważa Dziubińki. W jego ocenie sprawa może potrwać jeszcze 2 lata.
– Są uchybienia i błędy proceduralne i wydaje mi się, że mamy łatwą drogę do wygranej w postępowaniach cywilnych i odszkodowawczych – stwierdza.
– Chcę jak najszybciej wrócić do gry – deklaruje zawodniczka Muks Gambit Międzyrzec Podlaski. Patrycja to mistrzyni Polski w szachach do lat 18. Wcześniej wywalczyła też tytuł mistrzyni Europy do lat 16.