Śpiewał, pisał teksty, komponował, grał na wielu instrumentach, a jego ponadczasowy utwór "Dziwny jest ten świat" zna chyba każdy. Czesław Niemen ma od piątku pamiątkową tablicę na dworcu kolejowym w Białej Podlaskiej. Ten wybitny artysta był tu w 1958 roku.
Jeden z najważniejszych muzyków polskich XX wieku urodził się jako Czesław Wydrzycki 16 lutego 1939 roku w Starych Wasiliszkach koło Nowogródka. Rodzina zdecydowała się ostatecznie na repatriację do powojennej Polski, by Niemen uniknął powołania do Armii Radzieckiej. Okazuje się, że pierwsze kroki na polskiej ziemi postawił w maju 1958 roku właśnie w Białej Podlaskiej.
– Tutaj był punkt repatriacyjny, niedaleko dworca PKP. Podczas koncertu w naszym mieście w 1999 roku Niemen ujawnił tę historię – mówi Mirosław Radecki, który skrzyknął komitet, aby odsłonić pamiątkową tablicę. – Przedstawia wykonany w drzeworycie wizerunek muzyka z czasów jego młodości na Grodzieńszczyźnie – tłumaczy Radecki, który był prezydentem Białej Podlaskiej w latach 1990-1994. Jego pasją jest muzyka. – Niemen był artystą wszechstronnym, także poetą i rzeźbiarzem. Eksperymentował z różnymi stylami. Wprowadził do Polski muzykę elektroniczną. Jego twórczość, choć niełatwa, to inspiruje. A wielkie przeboje wszyscy chyba znają – zauważa pomysłodawca tablicy.
Rodzina Niemena nie kryje wzruszenia. – Przede wszystkim jestem wdzięczna, bo to pewne zamknięcie koła historii i znak czasu. To właściwy moment na taki gest. Mój ojciec postawił tu swoje pierwsze kroki na polskiej ziemi – przypomina jego najstarsza córka Maria Gutowska.
Muzyk ma jeszcze dwie córki, Natalię i Eleonorę z drugiego małżeństwa. – Ojciec chętnie opowiadał o młodości spędzonej na Grodzieńszczyźnie. To były jego najpiękniejsze lata. Ale później był zdeterminowany, aby wyjechać, bo wiedział, że już nic dobrego tam go nie spotka i wybrał się w tę podróż z nadzieją na lepszy los – przyznaje Gutowska. O tym, że zatrzymał się w punkcie repatriacyjnym w Białej Podlaskiej dowiedziała się od jego siostry, Jadwigi.
W piątek przyjechał tu też jego brat stryjeczny, Jerzy Wydrzycki. – Przez lata byłem akustykiem w jego zespole. Czesław był szlachetnym człowiekiem, obywatelem świata. Nigdy nie wyrażał się negatywnie o innych. Jego naczelną zasadą była miłość do drugiego – podkreśla Wydrzycki. Doskonale pamięta długie rozmowy z bratem. – To były mądre dywagacje podczas tras koncertowych. A gdy coś szło nie tak, obejmował mnie ramieniem i zmieniał temat – żartuje nasz rozmówca.
Przypomnijmy, że od września ubiegłego roku bialski dworzec PKP nosi imię Zesłańców Sybiru.