Kocham robić zdjęcia, kocham modę. Dlaczego nie połączyć tych dwóch rzeczy? - tak kilka lat temu pomyślała Marta Brodacka z Białej Podlaskiej. Dziś jest fotografką mody w Londynie
W lipcu jej fotografie z cyklu „Russian doll” (rosyjska lalka - przyp. aut.) opublikował prestiżowy magazyn mody z Londynu „Pigeons &Peacocks”.
- To sesja zainspirowana wschodnim folklorem, kresową kulturą - opowiada Marta Brodacka, która w londyńskim przemyśle modowym działa już od trzech lat. Wcześniej skończyła stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Warszawskim. Do Londynu wyjechała, by poszukać swojego „powołania”.
- Pewnego dnia wpadł mi w ręce brytyjski „Vogue”. To było olśnienie. Pomyślałam, że zawsze lubiłam robić zdjęcia, fascynowała mnie moda - wspomina 26-latka. - Od pomysłu przeszłam do realizacji. Pierwsze sesje zdjęciowe robiłam za darmo. W ten sposób budowałam swoje portfolio. Ale szybko zaczęłam na tym zarabiać - podkreśla.
Obecnie jest nie tylko fotografem, ale często również stylistką, odpowiada za tzw. „art direction” sesji zdjęciowych. - Czuwam nad wszystkim. Organizuję światło, muszę też ściągnąć makijażystkę, fryzjerkę. Później dochodzi proces postprodukcji i przeróbka zdjęć - wylicza. Nie ukrywa, że pracuje na drogim sprzęcie. - Sama uczyłam się tajników fotografii i obsługi programów do obróbki. Sama też zarobiłam na swój sprzęt.
W Londynie współpracuje z wieloma projektantami. - Na przykład z marką L. Catherine London, którą tworzy pochodząca z Kielc Katarzyna Łęcka. Wykonuję również zdjęcia dla pochodzącej z Amsterdamu Sheili Westery. To projektantka biżuterii. Dzięki moim zdjęciom jej biznes mocno się rozkręcił - chwali się fotografka. Na swoim koncie ma również sesje zdjęciowe do katalogów modowych japońskiej projektantki Izumi Sato czy Lany Dumitru. - Z reguły to projektanci zwracają się do mnie z propozycją sesji zdjęciowej - przyznaje Marta, która jest freelancerką.
Jej słowiański temperament widać na zdjęciach. - Jestem szczerą dziewczyną: i do tańca, i do różańca. Moje fotografie to obrazują. Są pełne kolorów, nie lubię biało-czarnych zdjęć. Zawsze staram się przedstawić ciekawą historię. Ważna jest też kompozycja. Ubrania mają pasować do tła. Kluczową rolę gra też światło i odpowiednie pokierowanie modelką - opowiada bialczanka. - Portfolio fotografa ma znaczenie, ale staram się stawiać na jakość, nie ilość - dodaje Marta Brodacka.
Jej talent dostrzeżono w London College of Fashion, najbardziej prestiżowej szkole mody w Europie. - We wrześniu rozpoczynam tam studia magisterskie na kierunku związanym z produkcją mody. Zakwalifikowałam się dzięki swojemu doświadczeniu. A konkurencja jest spora, ludzie z całego świata chcą się tu kształcić. A jest tylko 14 miejsc na roku. Dodatkowo dostałam 4 tys. funtów stypendium na pokrycie kosztów nauki.
W przyszłości Marta chce otworzyć własne studio, które zapewniać będzie kompleksową obsługę modowych sesji fotograficznych: - A Londyn jest obecnie najlepszym miejscem na taki biznes.