W paczce przychodzą cegłówki lub towary najgorszej jakości. Zdarza się, że przepada zamawiany towar i wpłacone za niego pieniądze. Ale i tak amatorów internetowych aukcji nie brakuje.
Takie skargi niemal codziennie trafiają do policji. – Ręce opadają. Ludzie są strasznie naiwni. Kiedy udaje im się zyskać kilka złotych na licytacji internetowej, myślą, że chwycili Pana Boga za nogi. Nie podejrzewają podstępu. W tym roku odnotowaliśmy już kilkadziesiąt oszustw internetowych. A przecież nie wszyscy się do nas zgłaszają – mówi Cezary Grochowski, oficer prasowy komendanta miejskiego policji w Białej Podlaskiej.
– To gra w „jeleni” i „cwaniaków”. Na odległość pachnie szwindlem – zauważa Zbigniew Romiak. – Jak można liczyć, że ktoś sprzeda nam za 20 zł towar warty 150 zł? Korzystałem z kilku platform aukcyjnych, ale na szczęście nigdy nie miałem kłopotów. Kupowałem aparaty fotograficzne, obrazy, grafiki, książki i akcesoria komputerowe. Raz przyszły do mnie o wiele mniejsze, aniżeli uzgadniałem, kości pamięci do komputera. Interweniowałem. Sprzedawca z Lublina błagał mnie, abym nie wystawił mu negatywnej opinii. Szybko naprawił swój błąd. Staram się zawsze utrzymywać kontakt telefoniczny lub e-mailowy ze sprzedawcą. Zawsze testuję też oferenta, proponując mu płatność z góry, ale z zastrzeżeniem, że jest to rodzaj konta depozytowego. Wtedy przelew jest potwierdzany po sprawdzeniu jakości towaru. Kiedy sprzedawca odmawia, rezygnuję – dodaje pan Zbigniew.
Cezary Grochowski przekonuje również, że są sposoby na zdemaskowanie oszustów. – Przed wpłaceniem pieniędzy trzeba ustalić wiarygodność kontrahenta. Np. sprawdzić, czy pod wskazanym telefonem rzeczywiście istnieje ta firma. Przy kupowaniu cenniejszych towarów warto dodatkowo zapłacić kurierskiej firmie przewozowej 6–25 zł za możliwość otworzenia i sprawdzenia paczki przy kurierze. Gdy zawartość jest niezgodna z deklaracją, klient może nie odebrać przesyłki – radzi oficer prasowy. •