O konieczności zarejestrowania się w Krajowym Rejestrze Sądowniczym przypominali uczestnikom poniedziałkowego spotkania w Białej Podlaskiej szkoleniowcy z Kliniki Prawnej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
- Nie wszyscy wiedzą, gdzie i jak dopełnić formalności rejestracyjnych. Informujemy ich, że to załatwia się w Lublinie. Powyższy obowiązek spoczywa na organizacjach, stowarzyszeniach i fundacjach - mówi Ewa Paszkiewicz, wiceprezes Lubelskiego Ośrodka Samopomocy, który przeprowadza cykl szkoleń w powiatach Lubelszczyzny. Zdaniem kierownictwa lubelskiego ośrodka, wysokie stawki opłat rejestrowych hamują proces samoorganizacji społecznej.
- Na początek wykłada się 500 złotych, a potem co trzy miesiące po 30 złotych za wypis potrzebny do uwiarygodnienia, jeżeli się współpracuje w instytucjami finansowymi czy prowadzi zbiórki. Poprzednio kosztowało to 6 złotych, proszę zobaczyć, ile pochłania działalność podmiotów pracujących non profit i dla dobra wspólnego, bo przecież skupiają nie tylko filatelistów - tłumaczy wiceprezes Paszkiewicz. Organizacja, którą reprezentuje, zajmuje się, z grubsza, docieraniem do środowisk ukierunkowanych na pracę w imię użyteczności publicznej z informacją o aspektach prawnych i finansowych działalności organizacji pozarządowych oraz na temat dostosowywania prawa polskiego do unijnego.
Jak zauważają przedstawiciele LOS, wiedza na ten temat nie jest jeszcze na dobrym poziomie, a już zupełnie źle jest ze świadomością wójtów na temat możliwości rozwoju swojej gminy.
- Są to zazwyczaj ludzie mało operatywni, jeżeli chodzi o pozyskiwanie pozabudżetowych środków na inwestycje. Istnieją fundusze, do których mogą sięgnąć tylko organizacje pozarządowe. Gminy nie wiedzą na przykład, że jednostki Ochotniczych Straży Pożarnych mają status stowarzyszeń i za ich pośrednictwem należy poszukać dodatkowych pieniędzy. Nigdy nie słyszeli o Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży, chociaż często ta organizacja istnieje w najbliższych parafiach - wymienia Ewa Paszkiewicz.
Według niej, wielką rolę do odegrania w lokalnych środowiskach mają miejscowi liderzy społeczni. To są ludzie odważni, nie boją się krytykować władzy za niedociągnięcia. Mogą być postrzegani jako wichrzyciele, ale wnoszą dużo nowego, inicjują zmiany. Oczywiście pod warunkiem, że cieszą się powszechnym zaufaniem.