Pomagał kto mógł: rodzina, wieś, gmina, szkoła. Dziś – półtora miesiąca po strasznym pożarze – jest już pewne, że państwo Wysokińscy spędzą Wielkanoc w nowym domu.
Pożar wybuchł 7 marca po godz. 20. Pani Barbara oglądała z dziećmi telewizję. Męża nie było w domu, leżał w szpitalu.
– Nagle zobaczyłam dym w kuchni. Ruszyłam tam, buchnął ogień. Żar bił od płonących polakierowanych boazerii. Prawdopodobnie się przewróciłam. Na szczęście, syn mi pomógł. Trzyletnią córkę wynieśliśmy przez okno pokoju. Starsza córka też tamtędy wyskoczyła. Zobaczyłam, że boso stoję na śniegu. Miałam mocno poparzone ręce, twarz i szyję – wspomina B. Wysokińska.
– Cudem uratowali moje dzieci i żonę – dodaje jej mąż Franciszek. – Ale popalone było niemal wszystko, telewizor i większość ściany z regałem. Ocalało tylko kilka półek z krzyżem, Pismem Świętym i obrazami Jana Pawła II.
Pogorzelcy znaleźli pomoc u sąsiadów i rodziny. Mieszkająca niedaleko Wysokińskich Wiesława Olszewska, sołtys Olszewnicy, już na drugi dzień zebrała kilka kobiet do uprzątania miejsca pożaru.
– Z radną Mirosławą Płudowską ogłosiłyśmy zbiórkę pieniędzy i ubrań. W naszej gminie Kąkolewnica jest dobry zwyczaj, że jak wydarzy się jakieś nieszczęście, taką zbiórkę wspierają sołtysi z innych miejscowości – podkreśla Olszewska.
Gimnazjaliści ruszyli z pomocą w rozbudowie budynku gospodarczego na nowy dom Wysokińskich.
– Musiałem pomóc Bartkowi. To mój kolega. Przez tydzień w 15 osób kopaliśmy fundamenty i lali posadzki. Trzeba ratować innych w nieszczęściu – mówi Michał Słowikowski.
– A ja sprzątałam garaż oraz opiekowałam się młodszym dzieckiem – dodaje koleżanka ze szkoły Karolina Pękała.
Z pomocą swoim krewnym pospieszył też międzyrzecki przedsiębiorca Stanisław Wysokiński, który kupił materiały budowlane i skierował brygadę do rozbudowy budynku gospodarczego. Wieś Olszewnica złożyła się na lodówkę, kuchnię i pralkę.
– Chcę gorąco podziękować wszystkim ofiarodawcom. Dzięki nim spędzimy te święta we własnym domu – mówi łamiącym się głosem Wysokińska.
Ocalały obrazki z Janem Pawłem II
Z pogorzeliska uratowały się prawie zupełnie nienaruszone przez ogień dwa plakaty Jana Pawła II. Jeden plakat trafił do szkoły, gdzie w środę podczas apelu upamiętniającego tam Jana Pawła II został umieszczony w eksponowanym miejscu.