Miasto tłumaczy, że działkami zainteresowani są inwestorzy. Ale radni już po raz kolejny nie dali zielonego światła na ich zbycie.
Chodzi o ponad 4-hektarowe tereny przy ulicy Elektrycznej oraz Brzegowej.
– To uchwała identyczna jak te poprzednio nam przedstawione. Nic się nie zmienia, nasza wiedza o tym, kto jest zainteresowany działkami jest żadna – zauważa radny Henryk Grodecki (Zjednoczona Prawica).
Z kolei urzędnicy odpowiadają, że nie mogą zdradzać tajemnic handlowych. – To kilku przedsiębiorców, ale nie życzyli sobie, by wskazywać ich dane. My to rozumiemy, bo chronią strategie rozwoju swoich firm. Zresztą to ostatecznie nieograniczony przetarg wyłoniłby nabywcę – podkreśla prezydent Michał Litwiniuk (PO).
Zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego to działki przeznaczone m.in. na działalność produkcyjną. – To są „srebra rodowe” i jest ich coraz mniej w mieście. I nie możemy w ciemno podejmować decyzji. W uchwale brakuje obwarowań, na przykład takich, że za 2 lata na danym terenie pojawi się taka inwestycja, która da nowe miejsca pracy. W tę stronę powinniśmy pójść – proponuje z kolei radny Adam Chodziński (ZP).
Samorząd zarzuca radnym Zjednoczonej Prawicy i Białej Samorządowej blokowanie rozwoju miasta. – Moim obowiązkiem jest robienie wszystkiego, by umożliwić ten rozwój. Zgodziliście się do tych kierunków, uchwalając studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Uwolniliśmy masę terenów pod budownictwo mieszkalne i produkcję. Te działki, którymi się zajmujemy, leżą odłogiem, a mogłyby przynosić dochody i dawać miejsca pracy. Jeśli coś się nie rozwija, to się zwija – ostrzega prezydent.
W jego ocenie, działania radnych to „robienie na złość”. – Dwa kluby radnych, w nieformalnej koalicji, toczą ze mną rywalizację. Nie tego oczekują mieszkańcy – twierdzi Litwiniuk.
Argumenty prezydenta podzielają też radni Koalicji Obywatelskiej. – Przecież pieniądze ze sprzedaży działek mogą posłużyć na finansowanie inwestycji, również tych autorstwa radnych prawicy czy Białej Samorządowej – podkreśla Grzegorz Siemakowicz, radny KO. – Poza tym, gdy powstanie zakład produkcyjny, to odprowadza podatki, które również zasilają budżet miasta. Zatrudnia pracowników. A nasze miasto wyludnia się z młodych – dodaje Siemakowicz.
Z kolei, przewodniczący rady zwraca uwagę, że w projekcie uchwały żadne sformułowania o „inwestowaniu” nie padają. – W innych samorządach takie uchwały mają obwarowania. Padają też m.in. ceny minimalne wynikające z operatu szacunkowego – zauważa Bogusław Broniewicz (Biała Samorządowa). Ale miasto przekonuje, że takie informacje umieszcza się w ogłoszeniu przetargowym.
Ostatecznie jednak, po raz kolejny 13 głosami radnych Zjednoczonej Prawicy i Białej Samorządowej uchwała o zbyciu działek nie wejdzie w życie.
– Czy mamy odpowiadać przedsiębiorcom, by szans szukali gdzieś indziej? Boję się o przyszłość naszego miasta – stwierdził na koniec prezydent.