Kara aresztu, ograniczenia wolności albo kara grzywny grozi 66-letniemu mieszkańcowi Łukowa.
Mężczyzna poinformował policję o tym, że wpadł do głębokiego rowu z wodą, jest cały mokry i potrzebuje pomocy. Po kilku godzinach mundurowi znaleźli mężczyznę. Okazało się, że nic mu się nie stało, że nie potrzebował pomocy, a od kilku godzin w towarzystwie kolegi raczył się alkoholem.
W poniedziałek wieczorem z dyżurnym policji w Łukowie skontaktował się telefonicznie mężczyzna, który mówił, że potrzebuje pomocy. Mieszkaniec Łukowa przekazał, że wpadł do głębokiego rowu z wodą, że cały jest przemoczony, żeby go ratować. Zgłaszający mówił, że znajduje się za Łukowem, w pobliżu przedszkola. Do mężczyzny natychmiast zostali wysłani policjanci.
W opisywanym przez niego miejscu nie zastali go i nie można było już nawiązać z nim połączenia telefonicznego.
W związku z zapowiadanym ochłodzeniem i obawą o życie poszukiwanego, do działań zostali włączeni wszyscy policjanci pełniący w tym czasie służbę. Funkcjonariusze skontaktowali się z rodziną starszego mężczyzny, kontaktowali się z jego znajomymi. Po ponad trzech godzinach poszukiwań odnaleźli mężczyznę w domu jego kolegi. Okazało się, że odzież 66-latka jest sucha, że wcale nie wpadł on do rowu i nie potrzebował żadnej pomocy. Nie potrafił wytłumaczyć swego zachowania.
Mężczyzna odpowie przed sądem za wprowadzenie w błąd policji.