Spływająca z kilkudziesięciu ulic niewielkim rowem melioracyjnym deszczówka z bakteriami i metalami ciężkimi zalewa bialskie ogródki działkowe.
- Podczas ostatnich dużych opadów woda szła ulicami. Z Francuskiej popłynęła fala na al. Jana Pawła II, następnie kotłowała się w rowie melioracyjnym przy naszym ogrodzie działkowym. Brudy z przepełnionego rowu wylały się na osiemnaście działek. To już kolejny raz część naszego ogrodu została zalana. Rów jest zbyt mały i źle konserwowany. Nie może przyjąć masy wód spływających z ulic - mówi Janusz Szewczuk, prezes Zarządu Pracowniczego Ogrodu Działkowego "Stokrotka”. - Zalewane po kilka razy w roku działki mogą, zamiast zdrowia, przynosić ludziom choroby.
Henryk Cybulski, zastępca dyrektora bialskiej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej twierdzi, że jest to głównie problem ekologiczny.
- Sanepid nie zajmuje się badaniem warzyw w ogrodach. Tą sprawą powinna zainteresować się inspekcja ochrony środowiska - zauważa.
Edward Dec, kierownik bialskiej Delegatury Państwowej Inspekcji Ochrony Środowiska, przyznaje, że większość ścieków spływająca z ulic do rowów w większości nie jest oczyszczona.
- Są tam pewnie bakterie coli i salmonelli. Te ścieki dostają się podczas przelewania się wody w rowach na ogrody i następnie do wód Krzny. Nasza rzeka jest zanieczyszczona bakteriami. Miasto nie ma formalnej zgody na odprowadzanie deszczówki z ulic bezpośrednio "na żywo” poprzez rowy, czyli bez oczyszczania, do Krzny. Prawo nie przewiduje nawet kary za coś podobnego. Istnieje jednak zapis prawny, że administrator tych kanałów powinien uzyskać takie pozwolenia - informuje Dec.
Ostatnio, podczas modernizacji al. Tysiąclecia, nie zaprojektowano odpowiedniego odprowadzenia deszczówki do Krzny. A są na tę inwestycję kilkumilionowe unijne dotacje. Rudolf Somerlik, dyrektor gabinetu bialskiego prezydenta, potwierdził, że w z dala od rzeki powstał separator, od którego oczyszczona woda odprowadzana jest nie do Krzny, lecz do ….rowu.
- Posiadamy już trzy separatory, które odprowadzają oczyszczoną deszczówkę do rowu lub do rzeki (tak jest na ul. Północnej). Poprawiamy sytuację, ile się da - mówi Somerlik.
Od kilkunastu lat oczyszczająca rów Konserwacyjna Spółka Wodna apelowała do bialskich władz o zmianę prymitywnego systemu odprowadzania wód deszczowych z około 200 ha z północnej części miasta. Przedstawiciel tej spółki (wolał zachować anoniomowość, powiedział nam, że trudno po wielkich opadach przepuścić prawie 2 miliony litrów deszczówki jednym rowem.
- Potrzeba włączenia ujść ścieków deszczowych przynajmniej w 3-4 miejscach bezpośrednio do Krzny. Pozwoliłoby to na rozdział ścieków, Nie byłoby wówczas zalewania ogrodów - mówi przedstawicie KSW. Przyznaje, iż melioranci dziwią się, że z kolektorów deszczowych przy ul. Zamkowej i Sucharskiego wypływają ścieki nawet wtedy, gdy przez dwa tygodnie... nie ma opadów.
Czy znajdą się urzędnicy, którzy zechcą to skontrolować? I wyciągnąć wnioski?