- To od początku sprawa honorowa dla mnie - mówi Marek Trela o swoim powództwie przeciwko stadninie koni w Janowie Podlaskim
Marek Trela, odwołany w lutym 2016 roku przez Agencję Nieruchomości Rolnych, wieloletni prezes janowskiej stadniny, domaga się odszkodowania w wysokości 36 tys. zł, czyli równowartości trzymiesięcznego wynagrodzenia za niezgodne z prawem rozwiązanie stosunku pracy i zasądzenia kosztów sądowych. Wcześniej roszczenie obejmowało jeszcze przywrócenie do pracy, ale treść pozwu uległa zmianie.
- To od początku sprawa honorowa dla mnie. To co chciałem osiągnąć, to nie jest kwestia finansowa. Bardziej chodziło mi, aby dowiedzieć się o rzeczywistych powodach mojego odwołania. Bo nie można tak przyjść i powiedzieć po 30 latach pracy, że jest pan niepotrzebny- uważa Trela, który w stadninie koni w Janowie Podlaskim pracował od 1978 r. Najpierw jako lekarz weterynarii, a w 2000 r. został powołany na prezesa spółki.
We wtorek odbyła sie ostatnia rozprawa w tej sprawie. Ale sąd, z uwagi na jej skomplikowany charakter, wyrok ogłosi w poniedziałek. Zdaniem radcy prawnego Jacka Cieplucha, który reprezentuje Markę Trelę, "jeżeli mamy powołanie prezesa na czas nieokreślony, w rozumieniu korporacyjnym, to nie można przyjąć że umowa o pracę zawarta na czas pełnienia funkcji jest jakąś umową skończoną i kończy sie z woli innego organu".
W jego ocenie z Markiem Trelą została zawarta w 1999 roku umowa o pracę na czas nieokreślony i zgodnie z takimi zasadami powinna zostać rozwiązana, m.in. z zachowaniem 3-miesięcznego okresu wypowiedzenia. Tymczasem, adwokat Grzegorz Fertak, pełnomocnik stadniny koni w Janowie Podlaskim dowodził przed sądem że nawet orzecznictwo Sądu Najwyższego potwierdza, że umowy o pracę zawierane na czas wykonywania określonej pracy, stanowią odrębny rodzaj umowy. - W przypadku członka zarządu spółki prawa handlowego oznacza to tyle że umowa o pracę zawarta na czas wykonywania określonej funkcji ulega rozwiązania wskutek odwołania członka zarządu bądź jego rezygnacji - stwierdził we wtorek Fertak.
A sam Marek Trela przyznaje, że już czuje satysfakcję. - To życie mi ją dało. Rozwój kolejnych sytuacji w stadninach i na aukcji. To pokazało, że gdzieś został popełniony błąd, ktoś niedokładnie się zastanowił. Może ktoś miał niewłaściwych doradców - zastanawia się były prezes. - Udało mi się poznać powody mojego odwołania, z którymi trudno mi się zgodzić. Bez względu na wyrok sądu, osiągnąłem swój cel. A teraz mam inne zadania - zaznacza.
Przypomnijmy, że od lutego tego roku Trela pracuje jako główny menadżer stadniny W’rsan w Abu Dhabi. To ogromna stadnina, w której hoduje się ponad pół tysiąca koni. Jej właścicielem jest szejk Sultan bin Zayed Al Nahyan z jednego z bardziej wpływowych i najbogatszych rodów w Emiratach Arabskich.
Natomiast w najbliższy weekend Marka Trelę będzie można spotkać w podkrakowskich Michałowicach na Krakowskim Pokazie i Aukcji Koni Arabskich, który organizują m.in. byli prezesi państwowych stadnin.