Spółka Wipasz chce wybudować ubojnię drobiu przy ul. Sitańskiej w Międzyrzecu Podlaskim. Pracę miałoby w niej znaleźć kilkaset osób. Inwestycja nie podoba się jednak sąsiadom przyszłego zakładu.
W piątek radni Międzyrzeca Podlaskiego niejednogłośnie przyjęli uchwałę w tej sprawie. - Cieszę się, bo to decyzja, która na lata będzie skutkowała rozwojem miasta. Taka oferta nie trafiała nam się od wielu lat - komentował po sesji burmistrz Zbigniew Kot. - Dla nas miejsca pracy i dodatkowy przychód do budżetu, m.in. z racji podatku od nieruchomości, są najbardziej istotne - podkreśla Kot.
Tymczasem protestują mieszkańcy sąsiednich działek, przy których leży 9-hekatarowy teren planowanej inwestycji. - Wmawia się nam, że to nie śmierdzi, że nowocześnie. Ale smród się wydobywać będzie. Tutaj nie pomogą nawet antyodory, o których wspomina inwestor - uważa Adam Witeczek, sąsiadujący z działką Wipaszu. - Czy mam mieszkać w kloace? - pyta oburzony Wiesław Nowak. - Trzy lata temu postawiłem tu dom. Chciałem spokojnie żyć. Obok są międzyrzeckie jeziorka. Jak tu ludzie będą wypoczywać? - dodaje mieszkaniec Międzyrzeca Podlaskiego. Budowie ubojni sprzeciwia się ok. 80 osób.
Ale są też zwolennicy. - Gdzie ludzie mają w tym mieście pracować? Stok narciarski nie da nam 500 miejsc pracy - komentuje Wiesław Karwowski, pracownik Wipaszu.
Spółka podaje przykład podobnej ubojni, która od kilku lat działa w Mławie. - Warunki są niemal sterylne. Ubojem kurczaka zajmują się roboty. Ludzie sterują liniami produkcyjnymi. A odpady pakowane są od razu do kontenera i wywożone - zapewnia Stanisław Lesiuk, dyrektor międzyrzeckiej wytwórni pasz Wipaszu.
Wydajność międzyrzeckiej ubojni ma wynosić ok. 200 tys. sztuk drobiu na dobę. - Byliśmy w zakładzie w Mławie. Ubojnia wygląda nowocześnie. Wynagrodzenia pracowników są na poziomie powyżej 2 tys. zł - podkreśla burmistrz.
Ale wątpliwości mają niektórzy radni. - Taka inwestycja zawsze będzie uciążliwa. Rozmawiałem z ludźmi z regionu Mławy i okazuje się, że tam śmierdzi. Najgorzej jest latem - zaznacza radny Jerzy Janusiewicz. Na piątkowej sesji jako jedyny zagłosował przeciw.
Burmistrz odpowiada, że ludzie, którzy budowali domy w okolicy, mieli świadomość, że od wielu lat funkcjonuje tam strefa przemysłowa. Władze miasta zapowiadają jeszcze konsultacje z mieszkańcami. - Zaskarżymy decyzję radnych i zawnioskujemy o wstrzymanie dalszego procedowania w tej sprawie - zapowiada Adam Witeczek.