Najszybsze samochody i najlepsi kierowcy w kraju ścigali się w sobotę na bialskim lotnisku. Omal nie doszło do tragedii.
Kibicom dech w piersiach zaparła eksplozja, do jakiej doszło na starcie. Zapalił się jeden z najszybszych w kraju samochodów - mitsubishi lancer EVO7. - Napompowano ciśnienia - stwierdzili fachowo mechanicy.
Swoją klasę potwierdził jeżdżący w tym sezonie najszybciej Marcin Blauth. Mimo że w wyścigach stracił część karoserii na GMC Dunlop VTG NoLimit, to jednak wygrał w klasie Maxi i ustanowił rekord bialskiego toru. Jego "Tajfun” w wyścigu na 1/4 mili osiągnął czas 9,47. Nie obronił tytułu rekordzisty w swojej kategorii Arkadiusz Oziębło, prezes Stowarzyszenia Sprintu Sportowego, jadący w audi S4 "Killer”.
Kierowcy po raz kolejny pozytywnie ocenili eksperymenty z rozpylaniem amerykańskiego kleju na pasie startowym. Dzięki temu poprawia się przyczepność kół i zwiększa prawdopodobieństwo poprawy wyniku. Niezadowolony był jedynie Grzegorz Staszewski, który wystartował w chevrolecie corvette VTG z napędem na cztery koła.
Spisali się na medal organizatorzy bialskich zawodów. II eliminacja Mistrzostw Polski w wyścigach na 1/4 mili - Lotos Power Cup została rozegrana w imponującym tempie. Niestety, opady deszczu uniemożliwiły wczoraj zorganizowanie pierwszych w Polsce zawodów na zasadach bracket race. Zwycięża ten zawodnik, który przejedzie dystans w przewidzianym przez siebie czasie.