Monopolista nie zważa na kłopoty swoich klientów

W ostatnich tygodniach stwierdziliśmy kilka takich przypadków. - Zakładałem nowy aparat cyfrowy. Zmieniono mi numer. W telekomunikacji zapewniano , że nie będę mieć żadnych problemów, bo osoby wybierające stare cyfry zostaną powiadomione o tej zmianie i uzyskają w biurze numerów informację o nowej możliwości dodzwonienia się do mnie. Chociaż minęły dwa dni, stary numer milczy, brakuje zapowiadanej informacji. Nikt do mnie nie może się dodzwonić, choć dużo zapłaciłem za usługę - mówi Edward O. z Międzyrzeca Podlaskiego. Podobna sytuacja powtórzyła się ze zmianą numerów międzyrzeckiegoMOK, dokąd nie mogliśmy się dodzwonić przez dwa dni. Mieliśmy dwudniowe kłopoty z telefonowaniem na nową centralkę KPP w Parczewie. Kiedy wybraliśmy stary numer centralki, automat powiadomił nas "Abonent ma zmieniony numer”. Biuro numerów nic nie wiedziało. Pracownica TP SA zaproponowała dzwonić do sekretariatu. Sytuacja się powtórzyła. Nie potrafiono nam pomóc i wyjaśnić owej sytuacji w jednostce nadrzednej Lublinie. Wreszcie Jarosław Koźmic z biura prasowego TP SA w Krakowie wytłumaczył, że poniżej trzech dni trwa uzgadnianie formalności i wprowadzanie do bazy danych biura numerów nowych danych abonenta. Kilku pracowników zgodnie z firmową procedurą przyjmuje dokumenty, wprowadza dane i sprawdza je dokładnie. To wszystko powoduje, o czym nie są uprzedzani zmieniający numery, że przez 2-3 dni są częściowo odcięci od świata. Nikt nie może się do nich dodzwonić. Nie ma też dobrego zwyczaju podawania do wiadomości publicznej faktu zmiany przez instytucję publiczną numerów telefonów. Pozostaje wiele pytań, na które trudno uzyskać odpowiedzi w Telekomunikacji Polskiej, np. dlaczego w przypadku zmiany numerów nie ma szybkiego przekazu informacji do Biura numerów, że abonent zmienia numerację (przecież zasobna nie tylko w marmury, ale i komputery TP może błyskawicznie uzyskiwać takie dane).