Najpierw kuszą się na SMS- owe konkursy, potem płacą słone rachunki. Niektórzy proszą o pomoc rzecznika praw konsumentów.
Z kolei pani Marta żali się, że z jej komórki "wyparowało” kilka doładowań po 25 zł każde. – Tylko raz zagrałam. Później dostałam serię SMS-ów. Próbowałam u operatora dopominać się o zwrot pieniędzy, ale bezskutecznie.
Izabella Szum, szefowa Biura Prasowego Grupy TP w Krakowie, wyjaśnia, że z telefonu pani Marty aktywowano usługę "Loteria Klub” i klientka otrzymywała jedną wiadomość dziennie "kosztującą” 4,92 zł brutto. – Odbierane wiadomości skutkowały zwiększaniem liczby losów w loterii i dawały więcej szans na wygranie nagród. Użytkownik sam dokonał aktywacji usługi – wyjaśnia Szum.
Po zobaczeniu rachunków niektórzy zaczynają szukać pomocy na policji, inni u rzecznika konsumentów. Dariusz Szkodziński, komendant bialskiej policji tłumaczy: Człowiek, który wysyła SMS-a, bierze też na siebie odpowiedzialność finansową. U nas w policji mamy takie usługi zablokowane. Klient ma też możliwość ich zablokowania.
Z kolei Katarzyna Wawiórko, rzecznik konsumentów w Białej Podlaskiej, przyznaje, że sama miała podobne kłopoty. Mówi, że kiedyś wysłała SMS-a na akcję charytatywną. Przypuszcza, że operator przekazał jej numer organizatorowi SMS-owej "zabawy”.
– Niestety, nie udało się odzyskać pieniędzy klientów. Apeluję, żeby ludzie czytali regulaminy konkursów, w których biorą udział – radzi.
Dzięki protestom rzeczników konsumentów i klientów, Urząd Komunikacji Elektronicznej zaapelował do operatorów sieci komórkowych o zmianę regulaminów i zapewnienie klientom większego bezpieczeństwa.