Pani prokurator oddała rodzinie przestępcy auto kupione za pieniądze z rozboju, w ramach... oszczędności - tłumaczy jej szef.
- Nie mogę darować, że zarekwirowany bandytom przez bialską policję renault escape został lekką rączką wydany synowi przestępcy Łukaszowi M. Dlaczego pani prokurator z Radzynia poleciła oddać ten samochód?!! - nie może opanować nerwów Stanisław Leszak.
Przypomnijmy. W sierpniu 2003 roku pan Stanisław wypłacił z banku 46 tysięcy dolarów - oszczędności całego życia. Chciał kupić mieszkanie w Lublinie i mercedesa. Nocą do jego domu w Lisiowólce w powiecie radzyńskim włamało się pięciu bandytów. Byli brutalni. - Przed śmiercią uratowało nas to, że jeden z napastników spostrzegł leżący na krześle pakunek z dolarami. Złapał go i wszyscy uciekli. Policja szybko schwytała czterech bandytów. Mariusz M. - ten, który mnie zmasakrował - nadal się ukrywa - opowiada Leszak.
Czwórka bandytów wkrótce trafiła za kratki. Trzech dostało po 7 lat więzienia, czwarty 7,5 roku. Mają też wypłacić poszkodowanej rodzinie 155 tys. odszkodowania. Wyrok w tej sprawie zapadł w kwietniu 2005 roku. Jednak Leszakowie przez ponad półtora roku nie dostali ani grosza. Mimo że policja odebrała złodziejom blisko 8 tys. dolarów i wartego wówczas ok. 25 tys. złotych renaulta. Po wielu krytycznych artykułach w Dzienniku Wschodnim sąd w końcu zwrócił Leszakom tylko zarekwirowane pieniądze. Bo prowadząca śledztwo prokurator pozbyła się auta jeszcze w 2003 roku. Oddała je rodzinie jednego z bandytów. Gdyby tego nie zrobiła, to po korzystnym dla Leszaków wyroku samochód zostałby najprawdopodobniej zlicytowany, a pieniądze trafiłyby do skrzywdzonej rodziny.
Szef radzyńskiej prokuratury Janusz Syczyński wyjaśnia, że pani prokurator zwróciła auto, ponieważ była pod presją decyzji nakazujących oszczędzanie i nie trzymania na strzeżonych parkingach zatrzymanych pojazdów. Przyznaje, że decyzja była pochopna. - Ale nie było wtedy jednoznacznych dowodów. Teraz skierowaliśmy do sądu akt oskarżenia zarzucając Łukaszowi M. paserstwo - wyjaśnia Syczyński.
Prokurator Małgorzata Chrabąszcz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Radomiu poinformowała nas, że wszczęto już śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. - Zażądaliśmy wydania akt sprawy z sądu. Analizujemy je. Przesłuchamy osoby związane z wydaniem samochodu nabytego za pieniądze pochodzące z rozboju. Na razie nie ma mowy o decyzjach personalnych - mówi M. Chrabąszcz.
To nie koniec kłopotów pani prokurator. Śledczy z Radomia wyjaśniają też sprawę niedopełnienia przez nią obowiązków. Chodzi o błędy popełnione w poszukiwaniach Roberta M. Mężczyzna wciąż jest na wolności.