Nie ma chętnych na kilkadziesiąt różnych połączeń, które obsługiwały autobusy PKS Biała Podlaska. – Żaden z prywatnych przewoźników nie jest zainteresowany nierentownymi trasami – przyznają urzędnicy.
Młodzieży, która chciała dojechać do szkół, było tak dużo, że w prywatnych busach brakowało miejsca. W niektórych miejscowościach przepełnione busy nie zatrzymywały w ogóle.
– Teraz już jest trochę lepiej. Komunikacja prywatna podstawia większe autobusy – mówi nam jeden z nastolatków.
– Sytuacja powoli się normalizuje, ale nadal uczniowie mają kłopot z dojazdem. Zwłaszcza ci, którzy mają wykupione bilety miesięczne – przyznaje Joanna Marchel, naczelnik Wydziału Edukacji Urzędu Miasta w Białej Podlaskiej.
Podczas ostatniej akcji "BUS” policjanci zatrzymali cztery przeładowane busy i autobusy. W jednym z pojazdów, jechało nawet o 12 osób więcej niż powinno.
– W trzech przypadkach kierowców ukarano mandatami karnymi, a w jednym skierowano wniosek do sądu – informuje Jarosław Janicki, oficer prasowy policji w Białej Podlaskiej.
Likwidowany właśnie PKS Biała Podlaska obsługiwał kilkadziesiąt różnych połączeń. Po raz ostatni autobusy wyjechały w trasy 28 sierpnia.
- We wrześniu wydaliśmy prywatnemu przewoźnikowi, firmie Garden Service, dwa zezwolenia na dwie trasy przebiegające przez powiat bialski. Ale wciąż do uzupełnienia jest duża komunikacyjna dziura – mówi Tadeusz Ułanowicz, dyrektor Zarządu Komunikacji Miejskiej.
– Sytuacja jest trudna. Nikt nie jest zainteresowany nierentownymi trasami – przyznaje Jan Konon, dyrektor Wydziału Komunikacji w starostwie. – Negocjujemy, zachęcamy, ale nie możemy nikogo zmusić.
Prezydent Białej Podlaskiej poprosił syndyka masy upadłościowej PKS o informacje dotyczące wcześniejszego napełnienia autobusów PKS.
– Potrzebna jest też lepsza współpraca między wójtami okolicznych gmin. Zwracają się do nas mieszkańcy miejscowości leżących dość daleko od miasta, jak np. Łukowce, o uruchomienie kursów komunikacji miejskiej – mówi dyr. Ułanowicz.
Część pracowników upadającego PKS próbuje utworzyć spółdzielnię transportową. Pomagają im w tym poseł PiS Adam Abramowicz i Grzegorz Bierecki, prezes Krajowej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej. – Spółdzielnia już powstaje. Trudno jej będzie jednak szybko zdobyć potrzebne certyfikaty i koncesje – mówi poseł Abramowicz.