Niespodziewana zmiana na stanowisku dyrektora Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu w Piszczacu. Z funkcji zrezygnował Łukasz Węda. Zastąpi go Gabriela Bielińska, dotychczas pracownica Bialskiego Centrum Kultury.
Gminne Centrum Kultury i Sportu w Piszczacu powstało w 2016 roku. Wówczas wójt rozpisał konkurs na dyrektora. Wygrał go Węda. Wcześniej pracował m.in. w Starostwie Powiatowym w Białej Podlaskiej, znany jest z popularyzacji historii o Tatarach w Studziance (gm. Łomazy). To absolwent Wydziału Humanistycznego Akademii Podlaskiej w Siedlcach. Ma też kilka dyplomów studiów podyplomowych. W konkursie wystartowało wówczas 12 kandydatów.
Okazuje się, że dotychczasowy dyrektor złożył niespodziewanie rezygnację. – Podyktowane jest to względami osobistymi – ucina Łukasz Węda. Nie zdradza gdzie będzie teraz pracował.
Nowe stanowisko bez konkursu od 1 sierpnia obejmie Gabriela Bielińska, która pracowała dotychczas jako specjalista ds. promocji w BCK. Jak mówi, została powołana na dyrektora przez wójta. – Z pewnością jest to dla mnie wyzwanie, jednak będę się starała jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki i dążyć do tego, żeby instytucja się rozwijała – podkreśla. – Jest to dla mnie szansa na rozwój, ale także szansa na wykorzystanie doświadczenia, które do tej pory zdobywałam. Liczę na owocną współpracę – dodaje Bielińska, która wcześniej pracowała też w bialskim magistracie. Skończyła m.in. studia pedagogiczne na uniwersytecie w Siedlcach.
W Białej Podlaskiej było o niej głośno na początku tego roku, kiedy wyznała mediom, że dyrektor BCK próbował ją zdegradować za poglądy polityczne. A całą rozmowę ze swoim szefem nagrała. Bielińska podczas kampanii wyborczej nie kryła się z poparciem dla poprzedniego prezydenta Dariusza Stefaniuk z PiS. Z jej relacji wynikało, że straciła możliwość prowadzenia programu o kulturze w lokalnej telewizji. Według Bielińskiej dyrektor miał mówić m.in.: „W programie nie możesz już być, gdyż się wplątałaś w kampanię wyborczą. Wmieszałaś się do polityki”.
Tymczasem dyrektor BCK tłumaczył wówczas, że rozmowę z pracownicą przeprowadził, ale nie zabrał jej obowiązków. – Mamy do czynienia z faktem potajemnego nagrania rozmowy w mojej obecności i obecności kierownika działu. To ma rażące znamiona złamania zasady poufności, swobody wypowiedzi, a udostępnianie nagrania osobom trzecim może naruszać dobra osobiste – stwierdził wówczas Zbigniew Kapela, dyrektor BCK.