Niewiele brakowało, by zatrzymany we Francji, a poszukiwany w całej Europie, przestępca z Białej Podlaskiej odzyskał wolność. Mowa o Dariuszu Chwedczuku, który 8 lat temu napadł na bialskiego policjanta i zrabował mu broń. A potem uciekł do Stanów Zjednoczonych, gdzie w Nowym Jorku założył firmę z limuzynami do wynajęcia.
Sąd rozesłał za Chwedczukiem list gończy. Śledczy postarali się też o europejski nakaz zatrzymania.
O mężczyźnie zrobiło się głośno w pierwszych dniach maja, gdy w jednej z nowojorskich gazet polonijnych pochwalił się, że był kierowcą aktora Toma Cruise’a i innych znanych gwiazd. Na dowód przyniósł do redakcji zdjęcie.
Polska policja rozpoznała go na tej fotografii. I kryminalna przeszłość „rzutkiego biznesmena-polonusa” wyszła na jaw. O sprawie pisał Dziennik Wschodni, a także nowojorska gazeta Daily News. Wtedy Chwedczuk zorientował się, że pali mu się grunt pod nogami. Pod starym adresem nie można było go już zastać, nie odbierał też telefonów. Przepadł jak kamień w wodę. Nie na długo.
Przestępca wpadł w ręce Francuzów. Ale mieli oni formalne zastrzeżenia do europejskiego nakazu zatrzymania. – Zażądali jego uzupełnienia, choć naszym zdaniem dokumenty były prawidłowe – mówi Andrzej Lepieszko, zastępca prokuratora okręgowego w Lublinie. Francja zagroziła, że jeśli nie dostanie poprawionych dokumentów,
to Chwedczuk po kilku godzinach wyjdzie
na wolność. – Dokumenty zostały przesłane stronie francuskiej. Mężczyzna ten nadal jest zatrzymany.
W najbliższych dniach okaże się, kiedy bialczanin zostanie przewieziony do Polski. Najprawdopodobniej trafi do aresztu. Grozi mu 12 lat więzienia.