Przebywający w celi aresztu były policjant i wcześniej ścigany przez niego podejrzany stali się głównymi świadkami oskarżenia w dwóch procesach.
Obaj siedzieli razem w jednej celi aresztu w Krasnymstawie. Podzielili się tam swoimi wspomnieniami oraz później nawzajem siebie obciążyli. Jeden z najlepszych bialskich policjantów, Ryszard M. tuż po zatrzymaniu kradzionego mercedesa z dwoma rosyjskimi kurierami nagle został... oskarżony przez UOP, jako podejrzany o uprzedzanie swego tajnego współpracownika o działaniach policji i oraz o przyjęcie łapówki w wysokości 5 tys. USD.
Na piątkowej rozprawie obaj konfrontowani twierdzili, że drugi kłamie oraz zarzucali sobie nawzajem działalność przestępczą. Ryszard M. podtrzymywał wszystkie swoje wcześniejsze zeznania twierdząc, iż przebywający z nim w celi strażnik przekonywująco przyznawał się do przestępstw. Radosław Z. też z uporem twierdził, że nie były prawdziwe zeznania Ryszarda M. Mówił, iż kiedy w celi zobaczył płaczącego byłego policjanta, żal mu się go zrobiło i zaczął z nim rozmawiać, aby podtrzymać na duchu. - W swych zeznaniach zawarłem wiedzę otrzymaną od Ryszarda M. - zaznaczył.
Były policjant stwierdził: - Szokujące kiedy słucha się wypowiedzi, które są kłamliwymi wymysłami. Nie zostałem nakłoniony przez prokuratora do obciążających zeznań. Zdecydowałem się je ujawnić, bo słuchając wypowiedzi Radosława Z. byłem zaszokowany. Twierdził on, że jak nie było możliwości zarobienia na przerzucanych samochodach, to wtedy strażnicy ograbiali z alkoholu kobiety, które przyjeżdżały do naszego kraju, aby zarobić na chleb. Denerwowało go, że koledzy zarobili dużo, a on zbyt mało, aby rozpocząć poważną działalność - mówił o reakcjach obserwowanego oskarżonego Ryszard M. - To Z. relacjonował mi o korupcji, a teraz chce wyjść z twarzą w stosunku do kolegów - dodał.
Radosław Z. zaprzeczył aby był skorumpowany i ograbiał Białorusinki. Podkreślił z dumą, że w procesie Ryszarda M. złożył wyjaśnienia obciążające. Przytoczył rzekome wyznania policjanta jakoby otrzymane od Rosjanina pieniądze przeznaczył na ułożenie kostki przed domem.
Sąd uchylił w stosunku do Radosława Z. areszt zastępując go poręczeniem majątkowym w wysokości 20 tys. zł. Proces potrwa jeszcze co najmniej kilka najbliższych miesięcy.