Polacy i Białorusini walczą o 100 hektarowy kawał naszego regionu. Znajduje się na nim rezerwat o walorach przyrodniczych wyjątkowych
w skali europejskiej. Jeżeli Bug wyprostuje swój bieg teren ten od Lubelszczyzny odpadanie bezpowrotnie.
Obecnie Bug systematycznie zalewa 100 hektarowy teren rezerwatu Łęg Dębowy z i to z coraz większym nasileniem. - Zjawisko takie obserwujemy od kilku lat. Bylibyśmy spokojni, gdyby nie chodziło o teren tak wartościowy o walorach przyrodniczych wyjątkowych w skali europejskiej - tłumaczy Wojciech Duklewski, dyrektor Parku Krajobrazowego Podlaski Przełom Bugu.
- Kilka lat wstecz nie było tu zatoczki, która teraz staje się przedłużeniem zmieniającej koryto rzeki. Jak rzeka się uprze, a stok nie stawi jej czoła, Polska straci ten teren - mówi Zdzisław Burdach, kierujący pracami umacniania nabrzeża Bugu po polskiej stronie.
Umacnianie skarpy nie należy do łatwych zajęć. Chłód i brak prądu - to środowisko nie do pozazdroszczenia. Zaprawiona w spartańskich warunkach ekipa przedsiębiorstwa melioracyjnego zmaga się dodatkowo każdego dnia z żywiołem. - Kiedy spuszczamy tzw. materac na dno nurtu, jest niebezpiecznie. Głębokość rzeki w tym miejscu sięga 9 metrów - wyjaśnia Jerzy Szafrański, drugi kierownik.
Stykające się z wodą nabrzeże po polskiej stronie zabezpiecza "narzut kamienny w płotkach” zapobiegający wymywaniu piasku. Uzupełnia go tzw. brzegosłon z faszyny. - Niech pani spróbuje wyciągnąć z niego witkę - prowokuje jeden z meliorantów. Gałązka nie drgnie. Ściółka faszynowa przytwierdzona bardzo mocno - wyjaśnia dumny ze swojej pracy fachowiec.
Wiosną wbite w ziemię konary zazielenią się. Póki co, gołe sterczą ukośnie. Przygotowanie jednego odcinka faszynowego trwa kilka godzin. Robi się go na miejscu z przywiezionych materiałów. Kamienie do przytwierdzenia balastu przyjechały aż z Kielcczyzny. - Koparka zrzuci je na zanurzony przy skarpie materac faszynowy. Prąd rzeki nie będzie miał już tak niszczącego wpływu na przyczółek, który chcemy obronić - mówią robotnicy.