29-letniemu pracownikowi Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Krzywdzie (pow. łukowski) grozi 10 lat więzienia.
– Od 2010 roku mężczyzna działał na niekorzyść swojej gminy i ośrodka pomocy społecznej, w którym pracował. Do systemu elektronicznego wprowadzał fałszywe dane osób, które de facto nigdy nie otrzymały świadczeń, bo pieniądze wpływały na konto bankowe pracownika GOPS - informuje Bartosz Frąk, zastępca prokuratora rejonowego w Łukowie.
Podejrzany dostał dozór policyjny, zakazu opuszczania kraju. Musiał też wpłacić poręczenie majątkowe w wysokości 5 tys. zł. Zabezpieczono jego samochód, motocykl oraz telewizor.
"Nie możemy w to uwierzyć"
– Nie możemy uwierzyć, że ten młody, pomocny i serdeczny człowiek dopuścił się takiego czynu. Darzyliśmy go zaufaniem, nigdy nie sprawiał kłopotów. Pracował z nami od 2010 roku jako pracownik biurowy, zajmował się świadczeniami rodzinnymi – mówi Iwona Kaniecka, kierownik GOPS w Krzywdzie.
Sprawa defraudacji wyszła na jaw 24 października, kiedy współpracownica 29-latka wykryła nieprawidłowości w systemie "sygnity”, którym posługuje się większość placówek pomocy społecznej.
- Mężczyzna został zwolniony z pracy, a sprawę skierowałem do organów ścigania – podkreśla Jerzy Kędra, wójt gminy Krzywda.
Pieniądze ubywały od 3 lat
Jak to się stało, że pracownicy ośrodka przez ponad trzy lata nie dopatrzyli się żadnych uchybień? – Zaczynał od mniejszych sum, a system na którym pracujemy, nie wyłapuje takich nieprawidłowości. Dopiero nasza koleżanka zauważyła w dokumentacji podejrzanie wysoką kwotę. Po nitce do kłębka doszliśmy do kwoty ponad 350 tys. zł – tłumaczy Kaniecka.
Sumy które systematycznie wypłacał sobie 29-latek pochodziły z tzw. puli zadań zleconych. – Chodzi m.in. o zasiłki rodzinne, a także tzw. "becikowe” oraz fundusze alimentacyjne. Zdefraudowane pieniądze nie dotyczą środków własnych gminy. Na cel zadań zleconych GOPS co roku otrzymuje dotację z Urzędu Wojewódzkiego w wysokości ok. 5 mln zł, w zależności od potrzeb - informuje wójt Kędra.