Bezdomne psy w gminie Sosnowica są przetrzymywane w skandalicznych warunkach – zaalarmował nas Marcin Falenta. Od kilku miesięcy jest na stażu w urzędzie gminy. – Pieskowi nic się dzieje, oprócz tego, że tęskni do ludzi – uspokaja z kolei wójt gminy Krystyna Jaśkiewicz.
Ustawodawca nałożył na gminy obowiązek opieki nad bezdomnymi zwierzętami. Gminy regulują to stosownymi uchwałami. Taką uchwałę przyjęła też gmina Sosnowica w pow. parczewskim. Wynika z niej, że bezdomne zwierzęta wyłapane na terenie gminy mają zapewnione miejsce w schronisku w Łukowie.
Tymczasem nasz Czytelnik Marcin Falenta twierdzi, że gmina „przetrzymuje psa w skandalicznych warunkach już kilka dni”. – Od piątku (19 czerwca - przyp. red.) pies jest trzymany w ciemnej klitce przy Gminnym Zakładzie Komunalnym. Jest tam brudno, a pies nie ma możliwości wyjścia na zewnątrz. Nie wiem czy dostaje wodę albo jedzenie. Cały czas skomli – relacjonuje pan Marcin.
Losem zwierzaka się przejął, bo sam jest właścicielem trzech psów. – Od trzech miesięcy jestem na stażu w urzędzie i taka sytuacja powtórzyła się kilka razy. Nie wiem, dlaczego psy są tak długo przetrzymywane, skoro gmina ma umowę ze schroniskiem i za to płaci – dodaje stażysta.
Kiedy w środę skontaktowaliśmy się w tej sprawie z urzędem gminy, pani wójt nie znała jeszcze tematu, ale obiecała to sprawdzić. Efekty? – To jest mały piesek, krzywda mu się nie dzieje, skomli, bo tęskni do ludzi. Widać, że to miejski pies, zadbany. Codziennie dostaje wodę i jedzenie – podkreśla wójt Krystyna Jaśkiewicz. – Mam zapewnienie, że w środę ktoś ze schroniska przyjedzie odebrać psa – dodaje.
Zgodnie z umową, w przypadku zgłoszenia, schronisko ma dobę na odbiór zwierzęcia. – Do tego czasu, musimy te psy przetrzymać gdzieś. Akurat w tym przypadku sądziliśmy, że ktoś weźmie pieska do adopcji, bo to się zdarza – przyznaje wójt.
Tym razem nikt się nie zgłosił. Jaśkiewicz zapewnia, że psom w gminie nic złego się nie dzieje. – Osoba, która państwa zaalarmowała, temat wyolbrzymiła. Natomiast, zgadzam się, że psom można zorganizować jakiś wybieg na zewnątrz – potwierdza wójt.
Problem z porzuconymi psami z roku na rok jest w gminie coraz większy. – To już plaga. Zaczyna się w maju. Dotyczy miejscowości gdzie są działki rekreacyjne, czyli oprócz Sosnowicy, jeszcze Urszulin i Ludwin. Na trasie, zwłaszcza tam gdzie są parkingi leśne, mieszkańcy np. Lublina porzucają psy – opowiada Jaśkiewicz.
W ubiegłym roku ktoś zostawił tak sukę z 6 szczeniętami. – Jesteśmy małą gminą, na program opieki nad bezdomnymi zwierzętami przeznaczamy ok. 20 tys. zł rocznie. Okazuje się, że to za mało – podkreśla pani wójt.
Z kolei, zdaniem Aleksandry Lipianin-Białogrzywy z Lubelskiej Straży Ochrony Zwierząt najczęstszym problemem w przypadku bezdomnych zwierząt w gminach jest brak reakcji. – Często spotykamy się z sytuacjami, gdy po godzinach pracy urzędu, nie ma, kto pomóc np. konającemu zwierzęciu – przyznaje Lipianin-Białogrzywy. – Brakuje też schronisk. A budżety gmin na programy opieki nad zwierzętami bezdomnymi są wciąż zbyt małe. Bo najlepszym rozwianiem byłoby powszechne czipowanie i sterylizacja – dodaje wolontariuszka lubelskiej straży.