![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Bialskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej planuje inwestycje za 40 mln zł. Wszystko po to aby być bliżej ekologii.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Najważniejszą z nich która ma powstać w ciągu trzech najbliższych lat jest budowa dwóch kotłów ciepłowniczych na biomasę. To inwestycja za 31 mln zł.
– Jeden kocioł będzie 5-megawatowy, a drugi 12-megawatowy. Ten mniejszy będzie pracował w okresie letnim i zimowym i będzie grzał ciepłą wodę. Łącznie będzie pracował 8,5 tys. godzin. Ten 12-megawatowy będzie czynny tylko w okresie zimowym. Łącznie te 2 kotły wytworzą 60 proc. ciepła potrzebnego w mieście – tłumaczy Aleksander Kompa, prezes bialskiego PEC.
Wtedy bialska ciepłownia będzie „efektywna ekologicznie”. – To bardzo ważne bo otwierają się wtedy furtki na dalsze modernizowanie ciepłowni – zaznacza szef przedsiębiorstwa. – Chcemy aby te obecne kotły które są nadal sprawne były kotłami szczytowymi, to znaczy pracowały w trudnych warunkach, na przykład przy dużych mrozach – podkreśla Kompa.
Jego zdaniem dzięki ekologicznym kotłom wokół Białej Podlaskiej otworzy się rynek na biomasę. – Na potrzeby dostarczania tego paliwa do PEC- dodaje prezes. Spółka chce pozyskać na ten cel środki zewnętrzne m.in. z Narodowego i Wojewódzkiego Funduszy Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Jednocześnie, aby nie odbiegać od unijnych przepisów dotyczących ekologii, PEC zabiega o włączanie mieszkańców domów jednorodzinnych do miejskiego systemu ciepłowniczego. – Jeżeli tylko mieszkańcy będą chcieli się podłączyć, to wyasygnujemy każdą kwotę. Nawet tam gdzie nie ma naszych sieci, poza głównymi magistralami – podkreśla prezes.
Jak dotąd 100 domów włączyło się w miejską sieć ciepłowniczą. – Koszty podłączenia nasza spółka współfinansuje w 75 proc. Do tego dochodzi wymiennik, który albo my zakupujemy albo mieszkaniec sam może to zrobić – tłumaczy Kompa.
Na tym nie koniec. Miasto nie wyklucza zamontowania automatycznej stacji pomiarowej. W petycji zabiegał o to Andrzej Halicki, zwłaszcza w kontekście ostatnich problemów ze smogiem w Polsce. Taka stacja pozwala na bieżąco odczytywać wskaźniki pyłów PM 2,5 i PM 10, które przyczyniają się do powstawania smogu.
– Zrobiliśmy rozeznanie w innych miastach i wiemy że taka stacja to koszt ok. 90 tys. zł. Chcemy złożyć wniosek do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska na dotację – mówi Gabriela Janicka, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej w urzędzie miasta.
Jeżeli ten plan nie wyjdzie, to magistrat ma jeszcze inny pomysł. – Jeżeli to jest tak istotna dla mieszkańców sprawa, to niech wypowiedzą się i zdecydują w budżecie obywatelskim. Wtedy z miejskiej kasy dofinansujemy zakup stacji pomiarowej – stwierdza na koniec Adam Chodziński, zastępca prezydenta.