Chociaż powstał wodociąg w Sławacinku Starym, nie wszyscy mieszkańcy czerpią z niego wodę. Nie stać ich na wyłożenie kilku tysięcy złotych, aby dobudować przyłącze. Są rozgoryczeni i proszą o pomoc.
- Byłem jednym z inicjatorów przedsięwzięcia, dlatego nie mogę przeboleć, że po tylu staraniach, zostałem na lodzie. Przy koszcie rzędu kilku tysięcy złotych, może nawet 5-6, nigdy nie założę przyłącza, po prostu mnie na to nie stać - mówi Krzysztof Wróbel, rencista. Jego posesja usytuowana jest kilkaset metrów od głównej drogi. Mieszkający bliżej na własny koszt podłączali się do sieci.
- Wydaliśmy 1500 złotych już prawie dwa lata temu, pomagałem nawet kopać rów, ale jeszcze wielu ludzi nie ma kranu z wodociągu - potwierdza Roman Prokopiuk. W najgorszej sytuacji są jednak mieszkający nie przy samej drodze, a trochę dalej. Obawiają się, że już zawsze będą poza siecią. - Wodociąg to podstawa, jeżeli chodzi o infrastrukturę. Dlaczego mamy być pozbawieni współczesnego standardu - pytają.
W urzędzie gminy całą sprawę wyjaśnia się zgodnie z zasadą: my nie odpowiadamy za to, czego nie dopatrzyli inni. Wspólnie z Andrzejem Matuszewskim, zastępcą wójta, dochodzimy jednak do konstruktywnych wniosków. - Widzę pewne rozwiązanie. Proszę potraktować, to co powiem jako radę. Mieszkańcy, których sprawa dotyczy, powinni się zorganizować i ustalić potrzeby - mówi wicewójt. Propozycja powołania kolejnego społecznego komitetu nie bardzo podoba się zainteresowanym, ale w obecnej sytuacji to jedyne wyjście. Gmina obiecuje wesprzeć starania i pomóc w rozwiązaniu problemu w miarę posiadanych środków. - Tu wszystko zależy od rady. Jej członkowie mogą zadecydować o dofinansowaniu, ale podkreślam, w niewielkim zakresie i przy udziale mieszkańców. Gmina zazwyczaj buduje samą sieć wodociągową, a przyłącza finansują ludzie - zaznacza Andrzej Matuszewski. Komitet mógłby też wystąpić do administratora sieci z prośbą o dofinansowanie przedsięwzięcia. Na pozytywny finał trzeba będzie jednak trochę poczekać.
- Przy obecnych cenach za wodę i ścieki nie mamy pieniędzy na inwestycje. Poza tym, analiza ekonomiczna wskazuje, że w terenie o małym zagęszczeniu koszty budowy zwróciłyby się po 50 latach - zastrzega Zygmunt Jarosz, główny inżynier Wod-Kanu.