Fikcyjna firma pożyczała sprzęt budowlany. Sprzęt sprzedawała i zgłaszała na policję, że maszyny zostały skradzione. "Pracownicy” tej firmy już wpadli. – Sprawa jest rozwojowa – uważa prokurator.
Na początku marca 29-letni mieszkaniec powiatu radzyńskiego powiadomił bialską policję, że do garażu przy ulicy Leszczynowej w Białej Podlaskiej włamali się złodzieje. Twierdził, że nieznani sprawcy skradli warte około 80 tys. zł dwa agregaty do wylewania posadzek.
Śledczy w trakcie prowadzenia oględzin nabrali podejrzeń co do autentyczności zgłoszenia. Ustalili, że kradzież została upozorowana. Zatrzymali 29-letniego Daniela K., który jak się okazało, powiadomił o przestępstwie, do którego nie doszło.
Wkrótce za kratkami znalazł się jego wspólnik 25-letni Marek S. Trafili tam też trzej mężczyźni mający związek z tym procederem: 18-letni Sebastian S., 29-letni Marcin B. oraz 40-letni Leszek P. Jako ostatni został zatrzymany 36-letni Roman O.
– Ustaliliśmy, że mężczyźni działali na zlecenie 36-latka i jego 40-letniego wspólnika. Założyli fikcyjną firmę, która miała wypożyczać maszyny budowlane z kilku firm na terenie kraju. Następnie rzekomi przedsiębiorcy sprzedawali wypożyczony sprzęt. Policji zgłaszali upozorowane włamania do garaży lub innych budynków oraz kradzież sprzętu. Wartość strat, na jakie narazili podejrzani jedną z dolnośląskich firm, szacuje się na około 180 tys. złotych. Policjanci odzyskali jeden z agregatów wartości 90 tys. złotych – informuje asp. Krzysztof Semeniuk, oficer prasowy bialskiej policji.
Dodaje, że cześć zatrzymanych usłyszała już zarzuty oszustwa, zawiadomienia organów ścigania o niepopełnionym przestępstwie i zeznania nieprawdy. Mężczyznom z Radzynia Podlaskiego i powiatu radzyńskiego grozi kara do 8 lat więzienia.
– Prokurator podejmie decyzję co do zastosowania środka zapobiegawczego wobec 36-latka – zapowiada Stanisław Stróżak, bialski prokurator rejonowy. Sprawa jest rozwojowa.