Przed terminalem w Koroszczynie trwa protest przewoźników. Jak informują służby celne, odprawa na przejściu granicznym odbywa się w obie strony bez przeszkód.
Na granicy w Koroszczynie występują utrudnienia w odprawie celnej. Około 200 TIR-ów czeka na odprawę. To wynik protestu przewoźników. Natomiast ruch lokalny na drodze K 68 jest płynny. Podobnie jest na krajowej "dwójce".
>>>
- Chcemy zamanifestować, aby rząd w końcu zwrócił uwagę na naszej problemy - tłumaczą przewoźnicy, którzy w poniedziałek rozpoczęli ogólnopolski protest.
W województwie lubelskim nawet 500 TIR-ów pojechało w kierunku granicy w Koroszczynie. To transportowcy z Białej Podlaskiej, Międzyrzeca Podlaskiego, Radzynia, ale również z Siedlec oraz Łosic na Mazowszu.
- Ruch na krajowej "dwójce” jest płynny, ale spowolniony. Żadnych objazdów nie przewidujemy - informuje Jarosław Janicki rzecznik bialskiej policji.
Część samochodów zdążyła się już ustawić przed terminalem w Koroszczynie. Zajmują tzw. pas postojowy. O godz. 11:00 Izba Celna poinformowała, że pomimo protestu odprawa na przejściu w Koroszczynie odbywa się w obie strony bez przeszkód.
Czego domagają się przewoźnicy? - Niemcy każą stosować w polskich przedsiębiorstwach transportowych niemieckie stawki wynagrodzeń, czyli 8,5 euro za godzinę. Z kolei administracja rosyjska nakłada na naszych kierowców wysokie kary. Rządy tych krajów narzucają nam swoją wolą. A nasz rząd nie reaguje - tłumaczy Jarosław Jakoniuk prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przewoźników w Białej Podlaskiej.
Branża ma jeszcze jeden postulat dotyczący regulacji kwestii ryczałtów za nocleg we Francji czy Belgii. - Chodzi o to, że kabina nie jest tam traktowana jako miejsce odpoczynku i musimy płacić ryczałt - dodaje Jakoniuk.
Przewoźnicy są zadłużeni, bo dodatkowo obciążają ich kredyty m.in. na leasing samochodów. - Na koniec 2014 roku zanotowałem 83 procentowy spadek obrotów w swojej firmie w złotówkach - wylicza Krzysztof Maliszewski, właściciel firmy transportowej z Białej Podlaskiej.
- Ale my nie żądamy od rządu pieniędzy, chcemy pracować i te miejsca pracy utrzymać. Przyszedł czas, by rząd rozwiązał nasze problemy - podkreśla Maliszewski.
- Obecnie, zastanawiam się, czy nie redukować floty i nie zacząć zwalniać kierowców. Ale nadal czekamy na ruch ze strony rządu - dodaje Piotr Bochno, właściciel firmy z Wisznic.
W piątek organizatorzy protestu spotkali się w Warszawie z minister infrastruktury i rozwoju Marią Wasiak.
Przewoźnicy protestu nie odwołali. Dostali jednak zapewnienie od rządu, że w połowie kwietnia zostanie powołana komisja do spraw rozwiązywania problemów transportowców.
Jeżeli to nie pomoże, we wrześniu branża planuje strajk i blokadę w całym kraju.